Zawsze o tym pamiętaj, nawet po tym, jak już go przekonasz do siebie. 3. Wykaż się empatią. Człowiek narcystyczny szuka kogoś, kto może zaspokoić jego potrzeby i kto jest w stanie odpowiedzieć na jego wymagania. Dlatego jego potencjalna partnerka musi wykazywać się wysokim poziomem empatii.
Istnieje większe ryzyko, że zakochując się „w sieci”, zakochamy się bardziej w naszym wyobrażeniu o danej osobie niż w niej samej. Zdaniem niektórych Internet nie jest dobrym miejscem na miłość, bo prezentuje tylko ułamek danej osoby, jej wycinek i to często ten, który sama chce pokazać. Brakuje dotyku, zapachu, czasem nawet
Chyba nie ma osoby, która nie spotkałaby się z próbą manipulacji. Ogólnie możemy powiedzieć, że manipulacja to wywieranie wpływu na decyzję przez zainteresowaną osobę i próba jej nakłonienia do zrobienia czegoś. Nie zawsze orientujemy się sami, że coś się wokół nas dzieje, bowiem osoba, która wywiera na nas wpływ, jest niezwykle subtelna i skuteczna w działaniu. Manipulacja bywa powszechna i znana od zarania dziejów Manipulator, czyli ten, kto pociąga za sznurki, cudzymi rękoma próbuje ugrać dla siebie jak najwięcej. Zyskuje całkowitą władzę nad słabszą osobą, zgrabnie „wkłada” jej do głowy rzeczy, w które ona bezgranicznie wierzy. Manipulatorzy potrafią bezbłędnie wychwycić słabości innych i wykorzystać je przeciwko wybranej osobie. W wyniku ich starań ofiara rezygnuje z czegoś na rzecz manipulatora, a ten z kolei korzysta tak długo, jak długo mu się na to pozwala. „Ofiara” nie jest świadoma tych działań i za podszeptem manipulatora, prowadzi grę zgodnie z jego zasadami, w dodatku nie może liczyć na żadną gratyfikację za swoje starania. Przykładów manipulacji nie trzeba szukać daleko. Już we wczesnym dzieciństwie spotykamy się z manipulacją opartą na szantażu emocjonalnym. Dziecko ulega presji i robi to, czego wymagają od niego rodzice. Oto najprostszy przykład manipulacji, która u wyrachowanych dorosłych przybiera różną, ale jednakowo bezwzględną postać. Kto się daje zmanipulować? Najłatwiej kierować ludźmi, którzy nie mają wysokiego mniemania o sobie, a także są słabsze psychicznie i łatwo się poddają. Są łatwowierni, nie analizują faktów i przyjmują do wiadomości wszystko, co usłyszą. Najmniej podatni są ci, którzy są pewni siebie oraz wierzą we własne możliwości. Nawet jeśli manipulator już raz skutecznie się nimi wysłużył, kolejnym razem nie pozwalają sobie oni wejść na głowę. Osoby, które opierają się takiemu wpływowi, potrafią wyzbyć się poczucia winy i odeprzeć kolejny atak, mając w pamięci przebyte doświadczenia. 8 wskazówek, by skutecznie przeciwdziałać manipulacji 1. Poznaj i korzystaj ze swoich praw Próby manipulowania ludźmi w pracy, czy podczas zakupów w sklepie AGD przez sprzedawcę, mogą zostać złamane dzięki znajomości swoich praw. W momencie, gdy mamy świadomość tego, co nam przysługuje, łatwiej powiemy „nie” na sugestię, od której zgody oczekuje manipulator. Odmawiaj bez poczucia winy, bo przecież dbasz o własne dobro. Możesz mieć własny osąd i nie zgadzać się z grzeczności na to, co mówią inni. 2. Zachowaj dystans emocjonalny Spokój i trzymanie emocji na wodzy pozwala na chłodniejszy osąd zaistniałej sytuacji. Bądź ostrożna w przypadku, gdy ktoś wobec jednych jest nadzwyczaj miły, a zupełnie inaczej podchodzi do pozostałych osób. Na pierwszy rzut oka można sądzić, że dana osoba ustawia relacje wg klucza swoich potrzeb. Nie jesteś od tego, by zbawiać świat i naprawiać relacje międzyludzkie, więc oceniaj taką postawę z boku, nie pozwalając wciągać się w gierki manipulatorowi. 3. Nie bierz na siebie winy Nie daj się wpędzać w poczucie winy i nie decyduj się na ustępstwa w nadziei, że druga strona odstąpi od oczekiwań i problem minie. Przyjęcie na siebie wszystkich zastrzeżeń czy pretensji manipulatora, który wyciąga na wierzch twoje słabe cechy, jest jak szersze otwarcie drzwi dla jego praktyk. Poczucie winy zmusi cię do współdziałania i poddania swojej woli. Żądaj dla siebie szacunku i sprawdź, czy ten „układ” polega na współpracy czy jedynie na oddawaniu przez ciebie komuś przysług. 4. Nie milcz i zadawaj własne pytania Jeśli czujesz, że rozmowa wchodzi na niespodziewany tor i rozmówca stosuje manipulację, powiedz stop. Przerwij toczącą się rozmowę, wyjaw własne odczucia, doprecyzuj, o co tak naprawdę chodzi. Ukróć bezowocną rozmowę, jeśli nie masz w niej nic do powiedzenia lub masz wątpliwości, czy ktoś cię prosi, czy wymaga danej „przysługi”.Wymagaj konkretnych argumentów, a nie mydlenia oczu. 5. Zastanów się dwa razy Osoba, która próbuje tobą manipulować, będzie oczekiwała natychmiastowej deklaracji podczas rozmowy. Nie pozwalaj przyciskać się do muru, poproś o czas do namysłu i chłodno przemyśl rzuconą propozycję. Zadaj sobie pytanie, czy to jest fair i czy ty będziesz miała coś z tego. Czas do namysłu pozwoli spojrzeć na sprawę z dystansu. 6. Polub słowo „NIE” Bądź asertywna i gdy zajdzie potrzeba, stanowczo, ale grzecznie odmów wykonania prośby. Bez nerwów i na spokojnie możesz obronić swoje przekonania, bez wchodzenia w otwarty konflikt. 7. Postaw na konfrontację Osoby stosujące techniki manipulacyjne, wybierają na ofiary osoby, które uważają za słabsze od siebie. W przeszłości, co pokazały badania, często sami byli wykorzystywani i manipulując innymi, rekompensując swoją krzywdę. W związku z tym, dopóki ich ofiara jest pasywna, będą to wykorzystywać i pastwić się nad nią. Kiedy ofiara wybiera konfrontację, odpuszczają. 8. Wyznacz granice Określ od razu konsekwencje ich przekroczenia. Ostrzeż manipulatora, że w przypadku gdy on nie odpuści, wyciągniesz wobec niego konsekwencje. W takim przypadku osoba niedająca spokoju swoimi działaniami powinna ostatecznie odpuścić. A jeśli nie bądź konsekwentna i zrób to, co zapowiedziałaś głośno. Gdy się wycofasz, przegrasz. źródło:
Czy można zakochać się od pierwszego wejrzenia? „36 pytań, by Cię poznać, 4 minuty, by pokochać". Nie wierzyłem w przygody na jedną noc ani też w miłość od pierwszego wejrzenia. Żadne z nas nie piło alkoholu tego wieczoru, więc możemy winić tylko siebie Bibiana była boginią.
KULT ANIOŁÓW Aniołowie są to istoty duchowe, niematerialne, nie mające ciała. U ludzi dusza połączona z ciałem stanowi osobę. U aniołów osobą jest sam duch. Duchową naturę aniołów potwierdza szereg soborów powszechnych, jak np.: laterański IV (1215), lyoński II (1274), florencki (1431-1435) czy watykański I (1879-1870). Istnienie aniołów należy do prawd naszej wiary. Pośredniczą oni między Bogiem i ludźmi. Występują nie tylko w chrześcijaństwie i judaizmie, ale także w islamie i religiach staroirańskich. Wedle Dunsa Szkota, Bóg na początku świata stworzył nieskończoną ilość aniołów. Według Biblii liczba aniołów jest ogromna: "Tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim" (Dn 7, 10). "Przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów..." (Hbr 12, 22). "I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga" (Łk 2, 13). "I słyszałem głos wielu aniołów dokoła tronu... a liczba ich była miriady miriad i tysiące tysięcy" (Ap 5, 11). Znamy tych aniołów, którzy mieli jakieś zlecenie dane ze względu na Chrystusa czy też wobec ludzi. Na podstawie Pisma św. możemy podzielić aniołów na chóry. Ten teologiczny podział przyjmuje za kryterium stan natury, łaski i chwały. Nazwy aniołom nadał Dionizy Areopagita. Serafini (Iz 6, 2), Cherubini (Rdz 3, 24; Iz 37, 16; Ez 10, 3) i Trony (Kol 1, 16) to ci, którzy bezpośrednio wpatrują sią w twarz Boga, dla uwielbienia Boga. Kolejne chóry to Panowania (Kol 1, 16), które uczestniczą z polecenia Bożego w Jego mocy i wykonują polecone im zadania. Potem są same Moce (Ef 1, 20-21), które rozumieją, co dzieje się między istotą a działaniem każdego bytu. Po Mocach są Władze (Kol 1, 16), które wszelkie czynności ludzkie kierują do Boga. Kolejny chór to Księstwa (Kol 1, 16) które pomagają w zarządzeniu, wreszcie Archaniołowie (2 Tes 4, 15) i Aniołowie (Rz 8, 38). Archaniołowie zajmują się sprawami, które dotyczą społeczności czy większej ilości ludzi. Powołani są do zajmowania się sprawami ważnymi dla tych grup osób. Stąd ich pozycja jest istotna. Michał, Gabriel i Rafał - to jedyni aniołowie, jakich znamy z imienia. Aniołowie są wspomniani w Piśmie świętym Starego i Nowego Testamentu aż 222 razy. Bóg stawia anioły u wrót raju (Rdz 3, 24); aniołowie nawiedzają Abrahama (Rdz 16, 9), wyprowadzają Lota i jego córki z pożaru Sodomy(Rdz 19, 1); anioł nie pozwala Abrahamowi zabić jego syna Izaaka (Rdz 22, 11). Jakub widzi we śnie drabinę pełną aniołów zstępujących na ziemię z nieba i wstępujących do nieba z ziemi (Rdz 28), anioł wiedzie naród wybrany do ziemi obiecanej (Wj 14, 19), ratuje od śmierci młodzieńców w piecu ognistym (Dn 3, 49-50) i Daniela od pożarcia przez lwy (Dn 6, 22), karze dotkliwą chłostą Heliodora w świątyni za świętokradztwo (2 Mch 3, 7-35); aniołowie wspierają wojska Izraela w bitwie z Syryjczykami (2 Mch 10, 6-29) Czasem aniołowie są groźni: Bóg posyła anioła, który zabija wszystko pierworodne Egipcjan. Także w Nowym Testamencie wielokrotnie występują aniołowie. Archanioł Gabriel zwiastuje Zachariaszowi narodzenie Jana Chrzciciela (Łk 1, 11), a Maryi Pannie poczęcie Syna Bożego (Łk 1, 28); aniołowie śpiewają przy Jego narodzinach i sprowadzają pasterzy do stajenki (Łk 2, 13); ostrzegają Mędrców ze Wschodu przed Herodem (Mt 2, 12-13). Anioł objawia św. Józefowi tajemnicę wcielenia (Mt 1, 20) i każe uciekać Świętej Rodzinie do Egiptu. Aniołowie służą Jezusowi w czasie 40 dni kuszenia (Mt 4, 11), anioł pociesza Chrystusa i pokrzepia go przed męką w Ogrodzie Oliwnym (Łk 22,43), przy grobie Jezusowym aniołowie zapewniają o Jego zmartwychwstaniu (Łk 28, 2), a przy wniebowstąpieniu zapowiadają Jego powtórne przyjście w chwale (Dz 1, 10). Anioł Pański wybawia Apostołów z więzienia (Dz 4, 17-25), przyprowadza diakona Filipa na drogę w kierunku Gazy (Dz 8,26), ratuje św. Piotra z więzienia od niechybnej śmierci (Dz 12,1-17). Także sam Chrystus mówi o aniołach. Stwierdza np.: "Powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca" (Łk 15, 10). Zaznacza, że to aniołowie zwołają ludzi na Sąd Ostateczny, a On, jako Sędzia, zjawi się tam otoczony aniołami. Warto poznać także nauczanie Katechizmu Kościoła Katolickiego o aniołach: Jako stworzenia czysto duchowe aniołowie posiadają rozum i wolę: są stworzeniami osobowymi i nieśmiertelnymi (por. Łk 20, 36), przewyższają doskonałością wszystkie stworzenia widzialne. Świadczy o tym blask ich chwały (por. Dn 10, 9-12). W liturgii Kościół łączy się z aniołami, by uwielbiać trzykroć świętego Boga (Mszał Rzymski, "Sanctus"); przywołuje ich obecność (w "Pokornie Cię prosimy..." z Kanonu rzymskiego, w "Niech aniołowie zawiodą cię do raju..." w liturgii pogrzebowej lub w "Hymnie cherubinów" w liturgii bizantyjskiej) oraz czci szczególnie pamięć niektórych aniołów (św. Michała, św. Gabriela, św. Rafała, Aniołów Stróżów). Życie ludzkie od dzieciństwa (por. Mt 18, 10) aż do zgonu (por. Łk 16, 22) jest otoczone opieką (por. Ps 34, 8; 91, 10-13) i wstawiennictwem (por. Hi 33, 23-24; Za 1, 12; Tb 12, 12) aniołów. "Każdy wierny ma u swego boku anioła jako opiekuna i stróża, by prowadził go do życia" (św. Bazyli Wielki). Już na ziemi życie chrześcijańskie uczestniczy - przez wiarę - w błogosławionej wspólnocie aniołów i ludzi, zjednoczonych w Bogu. 2 października w Kościele wspominamy naszych Aniołów Stróżów. Według teologii opieka Anioła Stróża rozpoczyna się z chwilą narodzenia człowieka, a kończy z chwilą jego śmierci. Kult Aniołów Stróżów rozwinął się - za naukami św. Pawła Apostoła, św. Cypriana, św. Bazylego, św. Ambrożego, św. Hieronima, św. Augustyna i wielu innych świętych - już w średniowieczu. Do grona świętych, którzy szczególnie czcili aniołów, należeli św. Bernard z Clairvaux, św. Stanisław Kostka, św. Franciszek Salezy czy św. Jan Bosko. Święto Aniołów Stróżów istnieje w kalendarzu od XVI wieku - po raz pierwszy pojawiło się ono w Hiszpanii i Francji. Wspomnienie Aniołów Stróżów, które obchodzimy co roku 2 października, przypomina nam o Bożej interwencji w dzieje człowieka, dokonującej się poprzez Aniołów. Oni otrzymali misję, by nas prowadzić, ochraniać, upominać, pomagać w nawróceniu, wspierać w wykonywaniu powierzonych nam zadań, bronić w momentach niebezpieczeństw i pokus. Nasz Anioł Stróż jest uosobieniem Opatrzności Boskiej w stosunku do każdego z nas osobno. Od pierwszej chwili naszego życia na ziemi do niego należy przewidywanie i usuwanie rozlicznych niebezpieczeństw, które zewsząd nam zagrażają, a które mogłyby nam przeszkodzić w osiągnięciu celu, dla którego zostaliśmy stworzeni. Zanoszą nasze modlitwy do Boga i wstawiając się za nami, przyczyniają się do naszego zbawienia. Pierwszą i najniższą posługą Anioła Stróża jest usuwanie wszystkiego, co może zaszkodzić zdrowiu i zagrozić życiu powierzonego mu człowieka. Następną posługą jest uświadamianie duszy szatańskich pułapek. Potem najszlachetniejsze i najważniejsze posługi to oświecanie, pouczanie i zachęcanie do godnego życia. Gdy jednak mimo tak czułej opieki człowiek upadnie, Anioł Stróż nie opuści go, ale będzie błagał Boga o łaskę nawrócenia, bowiem Anioł Stróż niczego tak nie pragnie, jak nawrócenia grzesznika (por. Łk 15, 7). Jedną z wielkich łask, jakie Anioł Stróż może wyświadczyć człowiekowi, jest pouczenie o zbliżającej się śmierci. Wprawdzie Anioł Stróż z polecenia Bożego zawsze jest gotów nieść nam wszelkiego rodzaju pomoc, ale prawdą jest również, że kto prosi, ten otrzymuje. Częste zwracanie się do anioła, częsta do niego modlitwa, niejako podwaja jego czujność i dobroć dla nas. Kto częściej się modli, ten więcej otrzymuje dobrodziejstw z jego ręki. PO CO ANIOŁ STRÓŻ ? Żyjemy w czasach, które świat duchowy, mistyczny, świat przeżyć religijnych zepchnęły na margines ludzkiej wrażliwości i zainteresowania. Jesteśmy świadkami triumfu szeroko rozumianej nauki z postępu naukowego, a z drugiej strony zastanawiają nas - lub raczej dziwią - poszukiwania ludzkości zmierzające w kierunku magii, ezoteryzmu, wróżbiarstwa. Co więcej, obserwujemy, jak na naszych oczach odradza się kult "świętych gajów" w Estonii czy Łotwie, druidów, elfów i "Matki Ziemi" we Francji, niemal powszechne staje się korzystanie z usług wróżek ż magów w Niemczech. Podobne zjawiska są zauważalne takie w Polsce. Biję się z własnymi myślami i wciąż zadaję sobie pytanie: dlaczego ludziom tak łatwo przychodzi wierzyć w istnienie UFO, w moc cudownych talizmanów, opiekę duchów leśnych, polnych czy domowych, uwierzyć w przepowiednie wróżbitów, we wszechmoc i "nieograniczone" możliwości komputerów, robotów czy internetu, a tak trudno stwierdzić - wierzę w Świętych Obcowanie, wierzę w istnienie aniołów i szatana? Czyżby to była tylko ludzka przewrotność, a może coś więcej? Zapewne nie jest łatwo znaleźć zadawalającą i jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, bo i problem jest wielce złożony, lecz pewne światło na to zagadnienie rzuca nam postać świętego Ojca Pio. Swoim sposobem życia podpowiada nam, dlaczego warto wierzyć w świat duchowy, w świat, w którym jest miejsce dla aniołów, demonów, dusz czyśćcowych, jest miejsce dla Boga i dla mnie. Nasz Błogosławiony nie tylko wierzy, ale przede wszystkim doświadcza istnienia istot pozaziemskich, z którymi bądź to nawiązuje serdeczną przyjaźń - jak to było w przypadku jego Anioła Stróża, bądź troszczy się o ich zbawienie, gdy są to proszące o pomoc dusze czyśćcowe, bądź toczy boje, gdy okazują się nimi złowrogie demony. Idąc za rozważaniami św. papieża Grzegorza Wielkiego, na temat natury aniołów, można stwierdzić, że te niebieskie duchy, które mają do spełnienia jakąś ważną misję, które przybywają, aby coś ważnego oznajmić, nazywamy aniołami, a te, które zapowiadają wydarzenia najbardziej doniosłe archaniołami. Jednak szczególne zadania Bóg zlecił Aniołom Stróżom, do których należy ustawiczne czuwanie nad duszami powierzonymi ich opiece. Rodzą się jednak kolejne pytania: czy rzeczywiście Ojciec Pio kontaktował się z tymi czystymi duchami, czy Bóg przekazywał mu poufne informacje za ich pośrednictwem? Przyjaźń Zakonnika z aniołami lub raczej z Aniołem Stróżem zaczęła się bardzo wcześnie, bo już w wieku dziecięcym. Franciszek Forgione (Ojciec Pio) otaczał go szczególnym nabożeństwem, darzył głębokim uczuciem i ufnym oddaniem, nazywając go Towarzyszem dzieciństwa. Ojciec Eusebio w następujący sposób opisuje Anioła Stróża naszego Błogosławionego: Przyjął [Anioł Stróż] wygląd innego dziecka i stal się dla niego widzialny, a następnie dodaje, że Niebieski Przyjaciel rozweselał jego dzieciństwo i powodował jego tęsknotę za niebem. Rzeczywiście, ten czysty duch towarzyszył chłopcu we wszystkich momentach jego życia, szczególnie w trudnych chwilach. Wtedy to umacniał go w jego udrękach, rozpraszał wątpliwości, pocieszał i zanosił jego modlitwy przed tron Pana Boga. Aniołowie towarzyszą naszemu Błogosławionemu także w jego wizjach i na modlitwie. W wieku piętnastu lat, gdy rozmyślał nad swoim powołaniem, przeżył niezwykłą, prorocką wizję. Oto został zaprowadzony przez Jezusa na ogromną równinę, na której po obu stronach rozłożyły się dwie grupy postaci: jedna składała się z demonów - czarnych, o odrażającym wyglądzie, druga zaś z aniołów w lśniącej bieli. Do walki z chłopcem wystąpiła postać o straszliwym wyglądzie, niezmiernie wysoka, chełpiącą się swą silą. Jezus zachęcał przerażonego Franciszka Forgione do walki i chłopiec odniósł pełny triumf. Wizja ta uświadomiła przyszłemu zakonnikowi konieczność walki z szatanem, nad którym dzięki zaufaniu w pomoc Bożą odniesie zwycięstwo. W wieku trzydziestu jeden lat, po ośmiu latach kapłaństwa, 20 września 1918 r., podczas modlitwy przed krucyfiksem Ojciec Pio ujrzał inną tajemniczą postać, której ręce, nogi i bok ociekały krwią. Był to Serafin - anioł pobudzany miłością Bożą - który na polecenie Boga dokonał stygmatyzacji Zakonnika. W jednej chwili na ciele Ojca Pio pojawiły się krwawiące rany, podobne do tych, jakie nosił Jezus Chrystus. Spotkanie z Serafinem przyniosło cierpienie i ból, które w postaci agonii i omdleń będą towarzyszyły mu przez cale jego życie. Stygmatyk z San Giovanni Rotondo mógł się również przekonać o dobroci i łaskawości swego Anioła Stróża, który niósł mu nieodzowną pomoc podczas lektury listów pisanych do niego w obcych, nieznanych Zakonnikowi językach lub w konfesjonale, gdzie Ojciec Pio prowadził dialog z penitentami, dla których obcy był język włoski czy łacina. Na czym polegała ta pomoc? Otóż w liście z 20 września 1912 r. Zakonnik wyjaśnia: Osobistości z nieba nie przestają mnie odwiedzać i dawać mi odczuć przedsmak upajającego szczęścia świętych. A jeśli zadanie naszego Anioła Stróża jest wielkie, to zadanie mojego Anioła Stróża jest na pewno większe od czasu, gdy ma wobec mnie także obowiązek nauczyciela - tłumacza z obcych języków. Jego Anioł Stróż rzeczywiście pełnił posługę tłumacza, o czym jeszcze dobitniej świadczy pismo księdza Salvatore Pannullo napisane pod przysięgą: ja niżej podpisany, zeznaję pod świętą przysięgą, że ojciec Pio po otrzymaniu tego listu przekazał mi dosłownie jego treść. Zapytany przeze mnie, jak mógł go przeczytać i zrozumieć, nie znając nawet alfabetu greckiego, odpowiedział mi: "Wiesz! To Anioł Stróż wyjaśnił mi wszystko". Anioł tłumacz spełniał takie rolę pomocnika w odszyfrowywaniu listów pisanych przez kierowników duchowych do Ojca Pio. Zdarzało się bowiem, iż szatan czynił tę korespondencję nieczytelną lub mocno poplamioną atramentem i wówczas - jak zeznaje ojciec Eusebio -Anioł ojca Pio ujawniał szatańskie zamiary i wskazywał na sposób ich pokonania. Aniołowie pełnią takie bardzo odpowiedzialną funkcję podczas sprawowania Najświętszej Ofiary. Mógł się o tym przekonać jeden z kapłanów, który w roku 1959 był świadkiem niezwykłego wydarzenia. Rozegrało się ono przy ołtarzu w kościele klasztornym w San Giovanni Rotondo. Kiedy skończył rozdzielać Komunię św. i rozpoczął puryfikację cyborium (puszka, w której przechowuje się konsekrowane komunikaty) zauważył poruszającą się w powietrzu hostię. Kiedy dokończył czyszczenia puszki hostia wpadła do jej środka. Kapłan opowiedział o tym zdarzeniu Ojcu Pio. Usłyszał wtedy takie słowa: Bądź bardzo troskliwy i nie pędź, kiedy udzielasz Komunii świętej. Podziękuj swojemu Aniołowi Stróżowi, który nie pozwolił Jezusowi upaść na podłogę. Anioł Stróż naszego Błogosławionego spełniał również posługi bardzo pokorne, jak choćby budzenie. Kiedy Ojciec Pio z powodu podeszłego wieku osłabł fizycznie, władze zakonne wyznaczyły mu do pomocy ojca Alessio Parente. Zdarzało się, że zmęczony swoimi obowiązkami ojciec Alessio udawał się w ciągu dnia na krótki odpoczynek, by po zregenerowaniu sił powrócić do pracy. Jednak nie zawsze zbudził go dźwięk zegarka. Wtedy mocne pukanie do drzwi stawiało go na nogi. Za każdym razem, gdy wychodził na korytarz, nikogo tam nie spotykał. Zdziwiony biegł do Ojca Pio, który w tej właśni chwili czekał na jego pomoc. Ojciec Alessio odkrył, że oprócz tajemniczego pukania do drzwi, innym sposobem na jego budzenie był wyraźny glos, który mówił do niego w głębokim śnie: Alessio, Alessio, przyjdź na dół. Pewnego razu zagadka dziwnego budzenia rozwiązała się. Gdy kolejny raz zdarzyło się ojcu Alessio zaspać, postanowił wytłumaczyć się swemu podopiecznemu, lecz ten przerwał mu i powiedział: Tak, rozumiem cię. Lecz czy sądzisz, że dalej będę posyłał mojego Anioła Stróża, aby codziennie cię budził? Lepiej będzie, abyś poszedł i kupił sobie nowy budzik. Zakonnik z Pietrelciny wysługiwał się takie Aniołem Stróżem do opieki nad swoimi dziećmi duchowymi. Jeden z nich, Anglik Cecil Humprey Smith, podczas pobytu we Włoszech uległ wypadkowi samochodowemu. Jego przyjaciel, widząc go w bardzo ciężkim stanie, postanowił nadać na poczcie telegram do Ojca Pio z prośbą o modlitwę w intencji Cecila. Ledwie telegram znalazł się na pocztowym pulpicie, gdy mężczyzna, ku swemu wielkiemu zdziwieniu, sam otrzymał telegram od charyzmatycznego zakonnika zapewniający go o modlitwie za rannego Anglika. W kilka miesięcy po tym wydarzeniu Cecil i jego przyjaciel zjawili się w San Giovanni Rotondo, by podziękować za modlitwę i zapytać Ojca Pio, w jaki sposób tak szybko dowiedział się o wypadku. Usłyszeli następującą odpowiedź: Czy sądzicie, że Aniołowie latają tak wolno jak samoloty? Wiele osób pragnęło utrzymywać stały kontakt z Ojcem Pio, pragnęło słuchać jego rad, zadawać pytania dotyczące rozwoju ich życia duchowego, szukać umocnienia w wierze, wyzwolenia z grzechu, lecz z braku czasu lub dużych odległości nie mogli się zawsze zjawić na spotkanie ze swoim duchowym ojcem i kierownikiem. Wtedy Zakonnik miał dla nich jedną pocieszającą radę: jeśli nie możesz przyjść do mnie, przyślij mi swojego Anioła Stróża. On może przynieść wiadomość od ciebie do mnie, a ja będę pomagał ci tak bardzo, jak będę mógł. Gdy prześledzimy tych kilka zaledwie relacji mówiących o bliskiej zażyłości Ojca Pio z aniołami, uderzyć nas musi ogromna realność istnienia tych niebieskich duchów i wzajemna ich współpraca z charyzmatycznym zakonnikiem, obejmująca nawet najdrobniejsze dziedziny jego życia. Czy i my nie powinniśmy wyciągnąć z tego jakiejś nauki dla siebie? Dlaczego nie oddać się świadomie pod opiekę własnego Anioła Stróża, dlaczego nie prosić go o pomoc w tym, co nas przerasta lub przeraża, choćby było tak banalne, jak budzenie lub tak niezwykle, jak troska o godne udzielanie Komunii świętej? Nie lękajmy się takie posyłać naszych aniołów do osób, które liczą na naszą pomoc. Ojciec Pio zachęca do tego każdego z nas: Możesz przysłać swego Anioła Stróża o każdej porze dnia i nocy, ponieważ zawsze jestem szczęśliwy, przyjmując go. Przebywanie w obecności aniołów jest bowiem prawdziwym szczęściem. Błażej Strzechmiński OFMCap CZY ANIOŁOWIE NAS LUBIĄ ? Jako podstawę do przekonania, że każdemu człowiekowi towarzyszy szczególny niebiański, opiekun podaje się następujące teksty biblijne: Wj 23, 20-21: "Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Szanuj go i bądź uważny na jego słowa. Nie sprzeciwiaj się mu w niczym, gdyż nie przebaczy waszych przewinień, bo imię moje jest w nim" - (ten tekst co prawda dotyczy anioła prowadzącego naród Izraela do Ziemi Obiecanej, ale Ojcowie Kościoła widzieli w nim także zapowiedź anioła stróża każdego człowieka). Mt 18, 10: "Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie". Hbr 1, 14: "Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posyłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie?". Ps 91, 11: "Swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach". Hi 33, 23-26: "Gdy ma on swego anioła, obrońcę jednego z tysiąca, co mu wyjaśni powinność; zlituje się nad nim i prosi: - Uwolnij od zejścia do grobu, za niego okup znalazłem - to wraca do dni młodości, jak wtedy ciało ma rześkie, błaga Boga, a On się lituje, radosne oblicze nań zwraca" (okupem jest tutaj tajne nawrócenie się grzesznika na skutek Bożego karcenia, zauważone przez anioła i zaniesione Bogu, aby się zlitował nad nim, uwalniając go od śmierci). Łk 16, 22 "Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama" (a więc życie ludzkie od początku [por. Mt 18, 10] aż do śmierci jest otoczone opieką aniołów). Dz 12, 13-16: "Kiedy zakołatał do drzwi wejściowych, nadbiegła dziewczyna imieniem Rode i nasłuchiwała. Poznała głos Piotra i z radości nie otwarła bramy, lecz pobiegła powiedzieć, że Piotr stoi przed bramą. - Bredzisz - powiedzieli jej. Ona jednak upierała się przy swoim. - To jest jego anioł - mówili. A Piotr kołatał dalej". Jdt 13,20: "Anioł mnie strzegł, kiedym wyszła z miasta, kiedy tam w obozie Holofernesa byłam i wróciłam" (por. Wulgata). Tb 12, 12-15: "Gdy ty i Sara modliliście się, ja przypomniałem błagania wasze przed majestatem Pańskim, a także, gdy grzebałeś zmarłych. A kiedy nie wahałeś się wstawać i opuszczać swojego posiłku, i iść, i grzebać umarłego, ja zostałem posłany, aby cię wypróbować. Równocześnie posłał mnie Bóg, aby uzdrowić ciebie i twoją synową Sarę. Ja jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański". Ostatni cytat pochodzi z Księgi Tobiasza (uważanej przez protestantów za apokryf, a w KRK za księgę kanoniczną). Księga ta wpłynęła w sposób szczególny na ukształtowanie się wizerunku Anioła Stróża w sztuce religijnej. Anioł towarzyszący Tobiaszowi to jeden z popularnych motywów ikonograficznych. Ponadto istnieją liczne teksty Pisma Świętego wskazujące na to, że Bóg posługuje się aniołami dla dobra rodzaju ludzkiego lub poszczególnych ludzi. Anioł opiekuje się Hagar i jej synem, Izmaelem (Rdz 16, 9); powstrzymuje Abrahama, by nie złożył w ofirze swego pierworodnego syna, Izaaka (Rdz 22, 11); ratuje Lota i jego rodzinę (Rdz 19); ratuje trzech młodzieńców od śmierci w piecu ognistym (Dn 3, 49-50) i Daniela we lwiej jamie (Dn 6-22); żywi proroka Eliasza i ratuje go od śmierci głodowej (2 Krl 19, 6-8); anioł wyprowadza też Apostołów z więzienia (Dz 4, 17). Takich tekstów jest ogromna ilość. Opierając się na nauczaniu biblijnym Ojcowie Kościoła wyrażali często przekonanie o istnieniu aniołów strożow. Np. św. Bazyli Wielki stwierdził: "Każdy wierny ma u swego boku anioła jako opiekuna i stróża, by prowadził go do życia" (Adversus Eunomium, 3, 1: PG 29, 656 B.). Euzebiusz zaś napisał: "W obawie, by grzeszni ludzie nie pozostali bez kierownictwa i bez przewodnika, niczym berozumne stada, Bóg zesłał im opiekunów sprawujących nad nimi pieczę, świetych aniołów, niczym przywódców stada (agelarchai)i pasterzy (poimenes). A nad wszystkimi postawił Jednorodzonego Syna" (Dem. Ev., IV, 6; PG 22, 268 A). Na czym polega opieka anioła stróża? W różnych pobożnościowych rozważaniach możemy przeczytać, że Anioł Stróż jest uosobieniem Opatrzności Boskiej w stosunku do każdego z nas osobna. Od pierwszej chwili naszego życia na ziemi do niego należy przewidywanie i usuwanie rozlicznych niebezpieczeństw, które zewsząd nam zagrażają, a które mogłyby nam przeszkodzić w osiągnięciu celu, dla którego zostaliśmy stworzeni. Zanoszą nasze modły do Boga i wstawiając się za nami, przyczyniają się do naszego zbawienia. Pierwszą posługą Anioła Stróża jest usuwanie wszystkiego, co może zaszkodzić zdrowiu i zagrozić życiu powierzonego mu człowieka. Następną, wyższą posługą jest uświadamianie duszy szatańskich pułapek. Kolejnym zadaniem jest oświecanie, pouczanie i zachęcanie do godnego życia. Gdy jednak mimo tej opieki człowiek upadnie, Anioł Stróż nie opuszcza go. Przypisanego nam Anioła nie można stracić, jak to opisała Dorota Terakowska w powieści "Tam gdzie spadają anioły" czy Anatole France w powieści "Bunt aniołów". Jeśli zerwiemy więź z Bogiem, nasz anioł stróż będzie błagał Boga o łaskę nawrócenia, bowiem Anioł Stróż niczego tak nie pragnie jak nawrócenia grzesznika (por. Łk. 15,7). Wprawdzie Anioł Stróż z polecenia Bożego zawsze jest gotów nieść nam wszelkiego rodzaju pomoc, ale uważa się, że częste zwracanie się do anioła i częsta prośba o jego modlitwę, niejako podwaja jego czujność i dobroć dla nas. Stąd popularna modlitwa: "Aniele Boży stożu mój..." (choć w sensie ścisłym nie jest to modlitwa, bo modlimy się wyłącznie do Boga, ale tak już jest z tą terminologią, że często wprowadza w błąd). Tak na tę sprawę zapatrują się różne pobożnościowe publikacje, choć w gruncie rzeczy niewiele wiemy, na czym polega opieka aniołów stróżów. Jest to raczej kwestia naszych pobożnych wyobrażeń. Oczywiście teologów zajmowały rożne zagadnienia szczegółowe. Np. czy wszyscy ludzie mają swojego anioła stróża, czy tylko chrzescijanie? Inaczej mówiąc, czy człowiek otrzymuje anioła stróża przy urodzeniu, czy na chrzcie. Według Orygenesa obie odpowiedzi można oprzeć na autorytecie Pisma (zob. Com. in Matth., XIII, 27-28). Kwestia ta jeszcze w VI w. znajdowała się wśrod problemów roztrząsanych przez Stefana Gobar. Św. Tomasz poswiecił jej jeden z artykułow "Summy teologicznej" (I, a 5.). Konkluzja Tomasza była taka, że człowiek otrzymuje anioła stróża przy urodzeniu, niemniej jednak od momentu chrztu zaczyna on odgrywać nową rolę. Wg Tomasza działanie anioła stroża do momentu chrztu przypomina raczej misję, jaką pełnili aniołowie opiekujacy się narodami; anioł stróż człowieka nieochczonego jest w pewnym sensie bezradny, dlatego aniołowie stróżowie czekają na pomoc od Boga, jaką jest łaska uświęcająca udzielana przy chrzcie. Nie wiemy oczywiście, jak odbywa się "przydział" anioła stróża. Próbując odpowiedzieć na takie pytanie, wkraczamy na grunt fantastyki. Możemy jedynie domniemywać, że służba anioła stróża trwa do śmierci osoby, którą anioł się opiekuje, a potem staje się opiekunem kolejnego człowieka. Ale tego nie wiemy na pewno. Czy aniołowie lubią ludzi? W powieści Penelope Farmer "Ustami Ewy" (KAW, 1994), aniołowie są chłodnymi istotami o ambiwalentnym stosunku do istot ludzkich. Służą wiernie Bogu, skrzętnie ukrywając swą pogardę do człowieka. Sugestie, że aniołowie (także ci wierni Bogu) mogą nas nie lubić, znajdujemy w niektórych apokryfach. Zobaczmy jednak, co na ten temat mówi Biblia. Wystarczą dwa przykłady: W Łk 15, 10 czytamy, że "radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca". A więc los ludzi nie jest obojetny aniołowm. Warto przytoczyć też inny fragment. W Za 1, 12 jest napisane: "Wtedy anioł Pański zapytał tymi słowami: Panie Zastępów, czy długo jeszcze nie przebaczysz Jerozolimie i miastom Judy, na które gniewasz się już lat siedemdziesiąt?" W tekście tym anioł z własnej inicjatywy prosi Boga o przebaczenie dla ludzi. A więc zależy mu na nich. Musimy pamiętac o tym, że centrum świata anielskiego stanowi Chrystus. Aniołowie należą do Niego: "Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim..." (Mt 25, 31). Należą do Niego, ponieważ zostali stworzeni przez Niego i dla Niego: "Bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone" (Kol 1, 16). W jeszcze większym stopniu należą do Niego, ponieważ uczynił ich posłańcami swojego zamysłu zbawienia: "Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posyłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie?" (Hbr 1, 14). Anioł, który czułby niechęć do ludzi, zaprzeczyłby sensowi swego istnienia. Oczywiście antropomorfizujemy teraz trochę aniołów, ale tego nie da się uniknąć. Aniołowie być może nie rozumieją do końca miłości Boga do człowieka, ale służą wiernie człowiekowi, gdyż zostali do tego powołani przez Boga i patrzą na człowieka (lub raczej starają się patrzeć) przez pryzmat tej właśnie Bożej miłosci. Pismo Święte mówi jednak także, że społeczność aniołów jest podzielona w kwestii stosunku do człowieka (por. Zach 3,1). Dobre duchy, aniołowie, stanowią tę część świata duchowego, która z polecenia Bożego opiekuje się wszystkimi ludźmi. Ale są też zbuntowane anioły, które pragną, aby człowiek był zwiedziony ku złemu, jak to miało miejsce w raju. Nowy Testament wyraźnie potwierdza podział na duchy dobre, "posłane na pomoc tym, którzy otrzymują dziedzictwo zbawienia" (Hbr 1,4) i duchy złe. Konflikt w świecie aniołów powstał właśnie z powodu człowieka. Przyczyną buntu Szatana i jego zwolenników było to, że Szatan poczuł się zraniony w swej zachłannej egoistycznej "miłości" do Boga, który obdarzył miłością człowieka (por. Mdr 2, 23-24). Stary Testament ukazuje Szatana jako "urzędnika" na dworze Boga i to urzędnika, który gromadzi przeciwko człowiekowi materiał dowodowy. Szatan nie jest więc w sensie ścisłym wrogiem Boga, ale na pewno jest wrogiem człowieka. Oczywiście stał się on przez to również przeciwnikiem planów, jakie Bóg ma względem ludzkości, a po śmierci Jezusa na krzyżu, gdy utracił możliwość oskarżania ludzi i nie mógł się z tym pogodzić,został "zrzucony" z nieba razem ze swymi zwolennikami, innymi aniołami (Ap 12). Odnośnie ostatniego pytania (czy upadli aniołowie mają moc zwodzenia ludzi, ukazując się im w anielskiej postaci, aby okłamać, że przysłał ich Bóg), odpowiedź znajdujemy w Biblii: 2 Kor 11, 13-15: "Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem Szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich uczynków". Ga 1, 8: "Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty!". Mógłbym podać wiele książek teologicznych oraz powieści o aniołach stróżach, dla chcących pogłębić temat, ale podam tylko jedną powieść, którą ostatnio przeczytałem i która mnie zachwyciła: Joao Cesar das Neves. Pierwszy dzień po śmierci. Wyd. WAM, Kraków, 2006. Ta książka w niezwykły sposób ukazuje rolę anioła stróża także po naszej śmierci. Jest to oczywiście fikcja literacka, ale warto czasami zapoznać się z jakąś piękną fikcją (taką jak "Opowieści z Narni" czy polecany przeze mnie "Pierwszy dzień po śmierci"). CZY MOŻNA POZNAĆ IMIĘ SWEGO ANIOŁA STROŻA? Zainteresowanie aniołami przybiera niestety czasem formę nadmiernie wybujałą. Różne ezoteryczne pisma zamieszczają bardzo dokładne informacje o aniołach, ich życiu intymnym, związkach z kartami tarota, znakami horoskopu, amuletami i talizmanami, o ich funkcjach, a nawet kolorze włosów (!), ale rozsądny człowiek włoży te sensacje między bajki o motyloskrzydłych wróżkach i elfach. Tam jest bowiem ich miejsce. Poprzestańmy na tym, co o aniołach mówi Biblia i nie ulegajmy niezdrowej fantazji. Znamy imiona wyłącznie trzech istot anielskich. Są to Rafael (Tb 12, 15), Mikael (Dn 10,13) i Gabriel (Łk 1, 19). Tylko o nich wspomina Biblia z imienia (nie licząc Szatana). Wszystkie inne imiona aniołów, jakie można chociażby znaleźć w "Słowniku aniołów, w tym aniołów upadłych" Gustawa Davidsona są wymyślone przez ludzi. Pochodzą z bogatej literatury apokryficznej, tekstów apokaliptycznych, kabalistycznych, gnostyckich, patrystycznych, z żydowskiej mistyki Merkawy, a nawet traktatów magicznych i ksiąg zaklęć. Imiona aniołów znajdujące się poza księgami kanonicznymi Biblii zostały odrzucone za czasów papieża Zachariasza w 745 r. i zostały ponownie odrzucone podczas synodu odbywającego się w Aix-la-Chapelle w 789 roku. Synod odbyty w Rzymie w roku 745, potępia np modlitwę ułożoną przez szarlatana zwanego Adelbertem: "Do was wznoszę swoje modły i błagania, aniele Urielu, aniele Raguelu, aniele Tubuelu, aniele Michale, aniele Iniasie, aniele Tubuasie, aniele Sabaoku, aniele Simielu". I powód podany przez ojców tego synodu jest taki, że za wyjątkiem imienia Michał, wszystkie pozostałe imiona oznaczają raczej demony niż dobrych aniołów, z których jedynie trzej wymieniani są przez Pismo Święte i Tradycję, to jest: Michał, Gabriel i Rafał. Poznanie imienia swego anioła stróża jest raczej niemożliwe, bo nie zakładam, że anioł chciałby (lub w ogóle, że mógłby ot tak po prostu) objawić nam swoje imię. Nie wiadomo poza tym, czemu to właściwie miałoby służyć. Rafael, Michał i Gabriel to wyjątki, bo ich funkcja także była wyjątkowa. Pewne pobożne opowiadania o świętych, których autentyczność i miarodajność jest bardzo wątpliwa, wzmiankują co prawda czasem o aniołach stróżach, korzy wyjawili swoje imię. Zachowały się na przykład historie o świętej Humilitas, która rzekomo opowiadała, że wyznaczeni zostali do jej ochrony dwaj aniołowie, których imion dowiedziała się z ust św. Jana Ewangelisty. Jeden ze zwykłego chóru aniołów, będący jej stróżem od urodzenia, nazywał się Sapiel; drugi, będący Cherubem (którego otrzymała w wieku 30 lat), miał na imię Emanuel. Opowieści takich nie musimy (a nawet nie powinniśmy) traktować poważnie. W chęci poznania imienia anioła stróża może kryć się jakaś pozostałość myślenia magicznego. Absurdem jest pogląd, że znajomość imienia anioła pogłębi nasze relacje z nim, umożliwi lepszy konatakt lub lepszą opiekę z jego strony. Okultysta John Dee (potomek angielskiej, szlacheckiej rodziny, urodzony 13 lipca 1527 r. w Mortlake nad Tamizą, niedaleko Londynu) pragnął kiedyś poznać język, w którym przemawiają wysłannicy Boga - aniołowie, aby mógł ich skutecznie przywoływać. Poszukiwał więc mediów, które potrafiłyby nastawić swoje "duchowe ucho" na odbiór anielskich głosów. Twierdził później, że duchowe istoty przekazały mu długie listy imion aniołów dobrych i aniołów upadłych, pozwalające owe istoty przywoływać i nakłaniać do współpracy. Znajomość imion aniołów i demonów stanowi bowiem ważny element w okultyzmie. Chrześcijanin powinien unikać takich pragnień i nie ulegać pokusom wchodzenia w głębsze relacje z jakimiś bytami duchowymi. Poprzestańmy raczej na modlitwie i nie szukajmy innych form kontaktu. Wróżbiarstwo jest zakazane przez Kościół i przez Biblię. Tak zwany channeling czy szukanie mediumicznego pośrednictwa przez wywoływanie duchów, nie tylko sprzeniewierza się wierze w Boga, ale nawet może grozić opętaniem. To sam Bóg wysyła anioła jako posłańca i każdy korzysta z niewidzialnej pomocy swego Anioła Stróża. Jeżeli człowiek podejmuje ryzyko chanelingu, bierze na siebie odpowiedzialność za ewentualne wejście w bezpośredni kontakt z mocami ciemności i duchami-kłamcami. Jeżeli idzie dalej i wchodzi w dialog z tymi duchami, z pozoru równie oświeconymi co usłużnymi, podającymi się za anioły lub istoty astralne naraża się na ryzyko otwarcia na świat demonów i opętanie. Anioł stróż nie może być byłym upadłym aniołem. Według Katechizmu Kościoła Katolickiego upadek zbuntowanych aniołów jest nieodwracalny. Św. Tomasz twierdzi, że dla anioła pokuta i nawrócenie są wprost niemożliwe, bo nigdy nie odstępuje on od tego co raz wybierze i pokocha. W powieści Anatola France główny bohater Maurice dowiaduje się od swego anioła stróża, że postanowił on przystąpić do stronnictwa Lucyfera i wypowiedział posłuszeństwo Bogu, Maurice zostaje więc bez anioła stróża. W powieści Doroty Terakowskiej "Tam gdzie spadają anioły" główna bohaterka także traci swego anioła. Pragnę jednak uspokoić, wszystkich, którzy żywią podobne obawy. Wątpliwe jest, abyśmy mogli utracić opiekę ze strony istoty duchowej, której Bóg taką opiekę zlecił. Pamiętajmy ponadto, aby anioł stróż nie przesłaniał nam Boga. Aniołowie są tylko "służebnymi duchami posłanymi posłanymi na pomoc starającym się posiąść zbawienie" (Hbr 1,14). W III w. . Augustyn w dziele "Przeciw Celsusowi" (5) pisze: "Nie jest rozsądnie odwoływać się do aniołów: powinniśmy przedkładać swoje modlitwy tylko Temu, który wystarczy za wszystkich, Bogu, przez naszego Zbawiciela, Syna Bożego". W początkach IV w. Euzebiusz z Cezarei stwierdza zaś: "Wśród duchów niebieskich niektóre wysyłane są do ludzi dzięki zbawczej wielkoduszności: nauczyliśmy się je poznawać i czcić (?) zastrzegając całkowicie dla Boga samego hołd naszego uwielbienia"(Argumentacja ewangeliczna, III, 3.). Już św. Paweł widzaiał niebezpieczeństwo przesadnego kultu aniołów: "Niechaj was nikt nie pozbawia prawa do nagrody, [sam będąc] zamiłowany w uniżaniu siebie i przesadnym kulcie aniołów, zgłębiając to, co ujrzał. Taki [człowiek], bez powodu nadęty pychą, z powodu zmysłowego swego sposobu myślenia, nie trzyma się mocno Głowy ? [to jest Tego], z którego całe Ciało, zaopatrywane i utrzymywane w całości dzięki wiążącym połączeniom członków, rozrasta się Bożym wzrostem" (Kol 2, 18 ? 19). Synod w Laodycei musiał przypomnieć chrześcijanom, że powinni zachowywać właściwe proporcje, ponieważ niektórzy nadmiernie czczą anioły. Na koniec chciałbym wyjaśnić coś, co jest przyczyną rożnych niejasności. W sensie ścisłym modlimy się tylko do Boga (czyli do naszego Ojca w niebie, do Jezusa Chrystusa i do Ducha Świętego). Tak zwane modlity do świętych i aniołów, praktykowane przez katolików, są w rzeczywistości tylko prośbami o modlitwę ze strony tych, którzy są bliżej Boga niż my. Używamy w tym wypadku również określenia modlitwa, ale nie jest to modlitwa w ścisłym tego słowa znaczeniu. Po prostu panuje pewne terminologiczne zamieszanie, bo nie wymyślono innego adekwatnego terminu. Roman Zając - biblista i demonolog z KUL PRZYPOWIEŚĆ O BLISKOŚCI ANIOŁÓW Jak wygląda anioł? Każde dziecko wie, bo od małego napatrzyło się na obrazek nad łóżeczkiem: łąka na skraju przepaści, mostek dwoje dzieci i On, Anioł Stróż - ów opiekun o pięknej twarzy. No i te wspaniałe skrzydła... Archaniołowi możemy dodać miecz bądź lilię i gotowe. Ten wizerunek też znamy. A ja otwieram Biblię i czytam: "Oto przyszedł Anioł Pana i usiadł pod drzewem terebintu w Ofra... Gedeon młócił na klepisku zboże... I ukazał mu się Anioł Pana..." (Sdz 6,11nn). Ani słowa jak wyglądał. W każdym razie Gedeon rozmawia z nim, jak z człowiekiem. Dopiero, gdy laska Anioła (a więc miał laskę) wznieciła niezwykły ogień, Gedeon zrozumiał, że to był Anioł. Jest to opowieść z czasów odległych - kilkanaście wieków przed Chrystusem. Narodziny Jezusa poprzedziło zjawienie się anioła. Ewangelista Łukasz tak o tym pisze: "Zachariaszowi ukazał się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego..." (Łk 1,11nn). Było więc anioła widać w realnym, konkretnym miejscu. I znowu rozmowa. Ale jak wyglądał? Ani słowa. I skąd pewność, że to anioł? Niepewność Zachariasza dotyczyła treści anielskiego posłannictwa, nie jego realności. I jeszcze coś - anioł mówi o sobie "Ja jestem Gabriel..." Ważne to spostrzeżenie, bo wskazuje na osobową identyczność owej niezwykłej istoty. A na koniec realność niemoty Zachariasza! Sześć miesięcy później anioł nazwany tym samym imieniem zjawia się u Maryi. Tym razem zaskakuje brak widoku anioła. Nawet zwrot mówiący, że "Anioł wszedł do Niej" jest odmaterializowany. Nie wiemy, czy wszedł do domu, do pokoju, do jakiegoś miejsca, czy też duchowe wnętrze Maryi zostało wypełnione jego obecnością? Jest rozmowa. Jest reakcja Maryi: "Ona zmieszała się na te słowa..." I to wszystko (Łk 1,26nn). Kim są aniołowie? Bo odwieczna tradycja religijna, powszechne przeczucie pokoleń podpowiada, że istnieją owe istoty tak inne, a zarazem jakoś bliskie człowiekowi. Bliskie - a przecież niewyobrażalne. Św. papież Grzegorz Wielki (zm. 604) pisze: "Należy wiedzieć, że imię anioł nie oznacza natury, lecz zadanie. Duchy święte w niebie są wprawdzie zawsze duchami, ale nie zawsze można nazywać je aniołami, lecz tylko wówczas, kiedy przybywają, by coś oznajmić". Przybywają skądś, dokądś... Do naszego, materialnego, w czasie i przestrzeni zamkniętego świata. Przybywają ze świata nieskrępowanego przestrzenią, czasem, ani materią. Nie potrafimy sobie wyobrazić czegoś, co jest tak inne niż nasze doświadczenia. Ale doświadczamy też w jakiś niepojęty sposób bliskości tego innego świata. Co nas z nim łączy? To, co w człowieku duchowe: rozum, wola, uczucia. Wysłannicy tego świata są więc bez wątpienia istotami wolnymi, inteligentnymi, zdolnymi reagować na to, co spotykają. I są to istoty dobre - nie tylko dobrem ich własnych poczynań, lecz bez reszty wypełnione Dobrem płynącym z Boga. Nie jesteśmy w stanie pojąć ani głębi tego dobra, ani tego "oddechu" wolności, jaki ono w sobie niesie, bo zewnętrznie jesteśmy osaczeni, a wewnętrznie skażeni złem. Dlatego tak bardzo potrzebujemy bliskości istot dobrych. Może więc... Może więc wymyśliliśmy je sobie? Może nie tylko wspaniałe anielskie skrzydła są tworem naszej fantazji, ale sami aniołowie zrodzili się w naszych sercach i umysłach? Rozumiem tę intelektualną ostrożność. Ale czy w ten sam sposób nie można zaprzeczyć istnienia Boga i w ogóle całego świata niematerialnego? Stajemy zatem wobec podstawowego problemu wiary - a jest ona zarówno "widzeniem niewidzialnego" (Hbr 11,1nn), jak i zdolnością posługiwania się rozumem, a wreszcie także umiejętnością ryzykowania. Ryzyko oparte o przemyślenia, argumenty, wielowiekową tradycję, o niepojętą siłę obserwowaną i przeżywaną przeze mnie osobiście i tylu ludzi wokół mnie? Przecież to żadne ryzyko. Wybrałem wiarę. Także w istnienie świata dobrych, mądrych, pięknych istot duchowych. A wspaniałe skrzydła i dzieci nad przepaścią? Czyż nie są po prostu przypowieścią o pięknie, dobroci i bliskości obu światów: materialnego i duchowego? Posłańcy od Boga 1) w sensie ściśle teologicznym - osobowa, lecz niematerialna istota rozumna i wolna, stworzona przez Boga; 2) w sensie szerszym (etymologicznym) - posłaniec Boży; w tym znaczeniu słowo to odnosi się także do ludzi, którzy byli wysłannikami Boga, np. Mojżesz (Lb 20,16), Jan Chrzciciel (Mt 11,10-11), biskupi Kościołów w Azji Mniejszej (Ap 1,20), oraz do Mesjasza (Mch 1,1). Aniołowie dobrzy i źli oraz inne, podobne do nich istoty nie są zjawiskiem specyficznie biblijnym, stąd w Piśmie św. możliwa jest obecność elementów zapożyczonych z innych kultur; Objawienie spełnia wobec tych obcych wątków rolę oczyszczającą i dającą boską gwarancję ostatecznego kryterium. W Starym Testamencie Aniołowie występowali zwykle jako posłańcy Boga do świata i pośrednicy w Jego zbawczych planach; tworzą niebieski dwór (tzw. zastępy), zwani niekiedy Synami Boga (Hb 1,6; 2,1; Dn 3,92), Świętymi (Hb 5,1; 15,15; Ps 89, Dn 4,10), Czujnymi (Dn 4,10), Książętami (Dn 10, 12,1). Wśród Aniołów szczególnie wyróżniał się Anioł Jahwe (Rdz 16, Wj 3,2; Lb 22,22-35; Sdz 13,12) lub Anioł Boga (Rdz 13, 21,17), przez którego Bóg ujawniał swoją obecność, mówił i działał. Aniołowie, we wszystkim od Boga zależni, wyznaczani na opiekunów poszczególnych narodów lub do spełnienia określonych zadań, otrzymują stosowne do tego imiona (np. Michał, Rafał, Gabriel). Szczególne zainteresowanie Aniołami w niektórych okresach mogło być znakiem żywszego odczucia - transcendencji i majestatu Boga. W ST mowa jest także o Cherubach, którzy chronili wejście do raju (Rdz 3,24) i byli nosicielami Boga (2 Sm 22,11; Ps 18,11). W swej wizji proroczej Izajasz widział także Serafinów (Płonących), którzy byli przed Tronem Boga (Iz 6,2 n. 6). W Nowym Testamencie, wraz z przyjściem Chrystusa, jedynego Pośrednika, rola Aniołów wyraźnie maleje; pojawiali się obok Chrystusa (Mt 4,11; Łk 22,43) jako słudzy Dobrej Nowiny i znak obecności Królestwa Bożego (Zwiastowanie, Narodzenie, Getsemani, Zmartwychwstanie i in.). Paweł Apostoł podkreślał absolutne pierwszeństwo Chrystusa: Aniołowie w Chrystusie zostali stworzeni (Kol 1,16) i zjednoczeni z Bogiem (Kol 1,20). Uwzględnianie rodzajów literackich nakazuje ostrożność w wyciąganiu z Pisma św. wniosków dotyczących zwłaszcza natury Aniołów, ich liczby i klasyfikacji ("chóry", hierarchia). Objawienie wypowiada się o Aniołach zawsze w kontekście historii zbawienia; wypowiedzi o Aniołach stanowią naświetlenie centralnych prawd wiary, przede wszystkim tajemnicy Chrystusa i zbawienia świata. Wczesna Tradycja chrześcijańska nie dysponowała pojęciem czystej duchowości; podkreślała odmienność Aniołów oraz ich związek ze światem, przypisując Aniołom specjalną eteryczną materię. Powszechne dziś przekonanie o całkowitej niematerialności Aniołów ugruntowało się w Kościele dopiero od VI w. pod wpływem neoplatońskich teorii o czystych duchach, stanowiących ogniwo pośrednie między Bogiem i światem. Obecnie, w związku z podkreślaniem przynależności Aniołów do materialnego świata i historii, pojawiają się próby zrewidowania scholastycznej tezy głoszącej całkowitą niematerialność Aniołów i zastąpienie jej ideą ogromnego wszechświata, zamieszkiwanego przez osobowe kosmiczne "Moce", posyłane niekiedy przez Boga z jakąś misją do ludzi. IV Sobór Laterański (1215) stwierdził, ze oprócz rzeczy widzialnych stworzył Bóg świat duchów niewidzialnych, tj. Aniołów. Ten jedyny dotyczący Aniołów dogmat, stwierdzający wprost nie tyle ich istnienie i duchowość, co raczej całkowitą zależność od Stwórcy, powtórzony został na I Soborze Watykańskim (1870). Ze względu na przypisywane Aniołom funkcje kosmiczne uzasadnione wydaje się tradycyjne przekonanie o ich stworzeniu przed człowiekiem, na początku czasów. W powszechnym nauczaniu Kościoła i teologii Aniołowie przedstawiani są nie jako zwykłe personifikacje sił kosmicznych, lecz jako rzeczywiście istniejące, duchowe i osobowe istoty, obdarzone świadomością i wolnością. Podobnie jak ludzie, powołani zostali najprawdopodobniej od pierwszego momentu stworzenia do życia w przyjaźni z Bogiem; celem ostatecznym jest dla nich również uszczęśliwiające widzenie Boga; mają udział w łasce Chrystusa; powszechnie przyjęło się włączanie ich do jedynego, Chrystusowego porządku stworzenia i Przymierza. Przyjęcie Bożego daru łaski było przedmiotem ich wolnego wyboru; ta ich decyzja - pozytywna lub negatywna - określiła również w jakimś sensie historiozbawczą sytuację człowieka. Wiara w Anioła Stróża, opiekuna i orędownika danego poszczególnym ludziom przez Boga, ma potwierdzenie w starej tradycji żydowskiej (por. Reguła Zrzeszenia z Oumran oraz apokryfy: Apokalipsa Barucha i Księga Henocha); w NT - "Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych, bo mówię wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego" (Mt 18,10); wiarę w Anioła Stróża u pierwszych chrześcijan odnotowały też Dz 12,16; w tradycji Ojców Kościoła, którzy uczyli, że każdy człowiek otrzymuje swojego Anioła (Klemens Aleksandryjski, Orygenes, Ambroży, Hieronim), a przynajmniej otrzymuje go człowiek ochrzczony (Orygenes, Bazyli, Jan Chryzostom). Aniołowie są istotami z natury swojej różnymi od ludzi. Ponieważ należą do stworzeń, a przez to są nam bliscy, Kościół obchodzi ich święto. Do ostatniej reformy kalendarza kościelnego (14 lutego 1969) każdy z tych aniołów miał oddzielne święto: św. Michał - 29 września, św. Gabriel - 24 marca i św. Rafał - 24 października. Obecnie wszyscy trzej archaniołowie są czczeni jednego dnia w randze święta. O każdym z nich powiemy z osobna. Święty Michał Archanioł - Któż jak Bóg Kościół czci na ołtarzach pod tym imieniem 16 osób: 1 archanioła, 11 świętych, 3 błogosławionych i 2 błogosławione. Wśród nich wymienić warto św. Michała, biskupa Kijowa (+ 992) i św. Michała, księcia Nowogrodu, Halicza i Kijowa, który zginął z rąk Tatarów w roku 1245 oraz Polaka bł. Michała Kozala, biskupa - męczennika obozów koncentracyjnych. Św. Michał w Piśmie świętym Hebrajskie imię "Mika'el" znaczy: "Któż jak Bóg". Według podania, kiedy Lucyfer zbuntował się przeciwko Panu Bogu i do buntu namówił część aniołów, wtedy miał wystąpić archanioł Michał i z okrzykiem "Któż jak Bóg" wypowiedzieć wojnę szatanom. W Piśmie świętym jest wymieniany św. Michał pięć razy. I tak w księdzie Daniela jest nazwany "jednym z przedniejszych książąt nieba" (Dn 13,21) oraz "obrońcą ludu izraelskiego" (Dn 12,1). Św. Jan Apostoł określa go w Apokalipsie jako stojącego na czele duchów niebieskich, walczącego z szatanem (Ap 12,7). Św. Juda Apostoł podaje, że jemu właśnie zostało zlecone, by strzegł ciała Mojżesza po jego śmierci (Jud 9). Św. Paweł Apostoł również o nim wspomina (1 Tes 4,16). Stary Testament wymienia niejeden raz ludzi, którzy nosili to imię (Lb 13,14; 1 Krn 5,13; 6,40; 7,3; 8,16; 12,20,27; 2 Krn 21,24; Ezd 8,8). Jeszcze więcej akcentują znaczenie św. Michała księgi apokryficzne: Księga Henocha, Apokalipsa Barucha, Apokalipsa Mojżesza itp., w których św. Michał występuje jako najważniejsza osoba po Panu Bogu, jako wykonawca planów Bożych odnośnie ziemi, rodzaju ludzkiego i Izraela. Michał jest księciem aniołów, który ma klucze do nieba. Jest aniołem sądu i Bożych kar, ale też aniołem Bożego miłosierdzia. Pisarze wczesnochrześcijańscy przypisują mu wiele ze wspomnianych atrybutów; uważają św. Michała za anioła od szczególnie ważnych zleceń Bożych. Piszą o nim: Tertulian, Orygenes, Hermas, Didymus itp. Kult św. Michała w Kościele Kult św. Michała archanioła w chrześcijaństwie jest bardzo dawny i żywy. Sięga on wieku II. Symeon Metafrast pisze, że we Frygii, w Małej Azji, miał się objawić św. Michał w Cheretopa i na pamiątkę zostawić cudowne źródło, do którego śpieszyły liczne rzesze pielgrzymów. Podobne sanktuarium było w Chone, w osadzie odległej 4 km od Kolosów, które nosiło nazwę "Michelion". W Konstantynopolu kult św. Michała był tak żywy, że posiadał on tam już w VI wieku aż 10 poświęconych sobie kościołów, w IX wieku kościołów i klasztorów pod jego wezwaniem było już tam 15. Sozomenos i Nicefor wspominają, że nad Bosforem istniało sanktuarium św. Michała, założone przez cesarza Konstantyna (w. IV). W samym zaś Konstantynopolu w V wieku istniał obraz św. Michała, czczony jako cudowny w jednym z klasztorów pod jego imieniem. Liczni pielgrzymi zabierali ze sobą cząstkę oliwy z lampy płonącej przed tym obrazem, gdyż według ich opinii miała ona własności lecznicze. Sanktuarium swoje miał św. Michał nadto w Akroinos Nicopolis i w Gordium Eudokias w Galacji. W Egipcie było bardzo wiele świątyń pod wezwaniem św. Michała. W Etiopii każdy 12 dzień miesiąca był poświęcony św. Michałowi. Głośne sanktuarium miał św. Michał archanioł także w Bułgarii przy klasztorze w Lesnowo (w. XIV). W Europie Zachodniej są po dzień dzisiejszy najważniejsze sanktuaria św. Michała: w Italii na górze Gargano (Apulia) i we Francji na wyspie St. Michel. Podanie głosi, że św. Michał miał się pojawić na Monte Gargano w grocie kilka razy w latach 492-494, kiedy biskupem Nisipontu (Manfredonii) był św. Wawrzyniec Maiorano. Kiedy Longobardowie na tym właśnie miejscu zwyciężyli Saracenów w roku 663, przypisywali swoje zwycięstwo św. Michałowi. Jeszcze w roku 1656 miał się pojawić św. Michał biskupowi Manfredonii i zapewnić go w czasie szalejącej zarazy, że epidemia na jego prośbę ustanie, co się też stało. Monte Gargano wznosi się osobno ponad 800 m nad poziomem morza. Na jego szczycie jest miasteczko z ruinami zamku po Normanach. Sanktuarium jest w pobliżu. Do groty świętej prowadzi 87 schodów pod bazylikę. Napis przy wejściu głosi: "To jest na całym świecie najsłynniejsze miejsce, gdzie 16 X raczył objawić się śmiertelnym. Tu jest ta święta skała, gdzie stanęły jego stopy". Sanktuarium jest do dnia dzisiejszego licznie nawiedzane. Opiekę nad nim roztaczają zakonnicy św. Wilhelma. Najgłośniejsze sanktuarium we Francji mieści się na małej wysepce skalistej, wyrastającej z morza. Jest tam klasztor benedyktynów. Dawna nazwa wysepki Merkurego została zmieniona na "St. Michel". Tam to bowiem - jak głosi podanie - w roku 708 trzy razy pojawił się św. Michał biskupowi z Arsanches - św. Aubertowi. W 966 wódz normański, Ryszard I, wprowadził na tę skalistą wyspę benedyktynów. Filip II August, król Francji (+ 1223), rozbudował kościół i klasztor. Wieża kościoła stanowiła najwyższy punkt wyspy (117 m). Rewolucja francuska (1792-1799) wypędziła z Wyspy Św. Michała benedyktynów, a Napoleon założył tam więzienie. Obecnie znów są tam benedyktyni (od roku 1966). W roku 1975 prawie 5 milionów turystów i pielgrzymów nawiedziło to sanktuarium. Z innych znanych sanktuariów św. Michała należy wymienić sanktuarium na górze Gauro nad Sorrento koło Neapolu z roku 820, w Galtanisetta na Sycylii, w Bobbio (w. VII), w Piemoncie "La Sagradi S. Michele" (w. X), w Anglii na wzgórzu Tombe, gdzie kościół miał wystawić św. Aubert na żądanie św. Michała, który mu się we śnie objawił. Katedra w Brukseli (Belgia) jest pod wezwaniem Św. Michała. Zawiera bardzo bogaty skarbiec. Św. Michał był uważany za głównego patrona i opiekuna Izraela. W Nowym Testamencie doznawał czci jako szczególny opiekun Kościoła. Papież Leon XIII ustanowił osobną modlitwę, którą kapłani odmawiali po Mszy świętej z ludem do św. Michała o opiekę nad Kościołem. Św. Michała obrały sobie za szczególnego patrona m. in. Niemcy i Austria. Małopolska miała również kiedyś św. Michała za patrona. Król Portugalii, Alfons Henryk, ustanowił zakon pod wezwaniem Św. Michała w roku 1167. W Polsce zaś powstały dwa zgromadzenia zakonne pod wezwaniem Św. Michała: męskie i żeńskie, założone przez sługę Bożego Bronisława Markiewicza (+ 1912): michaelici i michaelitki. Najstarszy wizerunek, jaki dochował się do naszych czasów - to płaskorzeźba, która obecnie znajduje się w British Museum, pochodząca z VI wieku w stylu rzymskim, oraz mozaika w Rawennie w kościele Św. Apolinarego z VI w. Św. Michał w pierwotnym chrześcijaństwie należał do najpopularniejszych postaci w hagiografii. Od VI wieku uchodzi on za pogromcę Lucyfera i zbuntowanych złych duchów a to na podstawie tradycji żydowskiej i księgi Apokalipsy (12,7). Piszą o tym wyraźnie: Kasjodor, Eukumeniusz, Andrzej z Cezarei i inni. Jest uważany w starożytnym chrześcijaństwie za opiekuna Kościoła świętego, tak jak kiedyś był aniołem Synagogi, Izraela. On stoi u wezgłowia umierających, kiedy toczy się bój ostatni o ich wieczne zbawienie z szatanem. On także towarzyszy duszom w drodze do nieba, waży na sądzie Bożym ludzkie czyny. Kult św. Michała w Polsce J. Krzyżanowski wymienia 47 przysłów związanych z imieniem Michała. Na św. Michała kończono wypasanie bydła na wspólnych pastwiskach. Dzień św. Michała był dniem umów najmu i dniem płacenia trzeciej raty w roku obowiązującego podatku, gdyż z tym dniem upływał trzeci kwartał. Znani Polacy nosili to imię: Michał Korybut Wiśniowiecki (+ 1673), król polski; Jeremi Michał Wiśniowiecki (+ 1651), wojewoda ruski, największy magnat na Ukrainie; Michał Serwacy Wiśniowiecki (+ 1744), hetman polny litewski, wojewoda wileński; Michał Gliński (+ 1534), marszałek nadworny litewski; Michał Kleofas Ogiński (+ 1833), kompozytor; Michał Grabowski (+ 1886), powieściopisarz, działacz z Turcji; Michał Bałucki (+ 1901), komediopisarz; Michał Arct (+ 1916), zasłużony wydawca; Michał Bobrzyński (+ 1935), historyk; Michał Drzymała (+ 1937), chłop z Wielkopolski ("Wóz Drzymały"); Michał Kajka (+ 1940), poeta mazurski; Michał Marian Siedlecki (+ 1940), zoolog, podróżnik; Michał Walicki (+ 1966), historyk sztuki. Z naszej literatury są znani: Michaś Kossakowski z "Horsztyńskiego" J. Słowackiego; Michał Wołodyjowski z Trylogii H. Sienkiewicza; Michałko z noweli B. Prusa pod tym samym tytułem; Michał z "Leśnika" M. Kuncewiczowej; Michał z opowiadania J. Zawieyskiego "Pokój Głębi". O wielkiej czci, jakiej kiedyś w naszym narodzie doznał św. Michał, świadczy bardzo wielka liczba kościołów w Polsce pod jego wezwaniem. Jest ich prawie 350. Katedra łomżyńska jest pod jego imieniem. O popularności św. Michała świadczy i to, że aż 222 miejscowości w naszym kraju zawdzięcza swoją nazwę imieniu św. Michała. Obraz św. Michała znajduje się w herbach 11 miast: Białej Podlaskiej, Dokudowa, Dolska, Kodnia, Łańcuta, Mieścisk, Płazowa, Sanoka, Słomnik, Strzelina i Strzykowa. Święty Gabriel Archanioł - mąż lub wojownik Boży Imię jego jest również teoforyczne, znaczy bowiem, tyle, co "mąż Boży" albo "wojownik Boży". W hagiografii imię to nosiło 6 świętych i 2 błogosławionych. W Starym Testamencie spotykamy się dwa razy z tym imieniem w księdze Daniela proroka. W pierwszym wypadku wyjaśnia anioł Danielowi znaczenie tajemniczej wizji Barana i Kozła, ilustrującej podbój przez Grecję potężnych państw Medów i Persów (Dn 8,13-26). W drugim wypadku archanioł Gabriel wyjaśnia prorokowi Danielowi przepowiednię Jeremiasza o 70 tygodniach lat (Dn 9,21-27; Jr 25,113). Nie jest wykluczone, że św. Gabriel jest także ową tajemniczą osobą: "ubraną w lniane szaty", o obliczu podobnym "do blasku błyskawicy", która pojawiła się Danielowi (10,4-12). W Nowym Testamencie spełnia św. Gabriel doniosłą misję: zwiastuje w imieniu Pana Boga Zachariaszowi narodzenie syna, św. Jana Chrzciciela oraz Najśw. Maryi Pannie narodzenie Jezusa Chrystusa (Łk 1,11-38). Kult św. Gabriela w Kościele Tradycja chrześcijańska zaliczyła go do archaniołów. Być może pozostawał stróżem Najświętszej Rodziny: oznajmił Józefowi o zamiarze Heroda zamordowania Chrystusa Pana i nakazał mu uciekać do Egiptu (Mt 2,13). On też oznajmił Józefowi o śmierci Heroda i nakazał mu powrócić do Nazaretu (Mt 2,29-20). Być może właśnie św. Gabriel był także aniołem pocieszenia w Ogrójcu, i on zjawił się przy zmartwychwstaniu Chrystusa i przy wniebowstąpieniu. Liczne obrządki w Kościele uroczystość św. Gabriela mają w swojej liturgii tuż przed lub tuż po uroczystości zwiastowania. Tak było również w liturgii rzymskiej do roku 1969. Ostatnia reforma złączyła uroczystość trzech archaniołów razem. Na Zachodzie osobne święto św. Gabriela przyjęło się później, gdyż dopiero w wieku dziesiątym. Papież Benedykt XV w roku 1921 rozszerzył je z lokalnego na ogólnokościelne. Papież Pius XII, 1 kwietnia 1951 roku, ogłosił św. Gabriela patronem telegrafu, telefonu, radia i telewizji. (Warto wiedzieć, że trzy serwery, na których umieszczone są internetowe strony Stolicy Apostolskiej noszą imiona trzech archaniołów). Najstarszy obraz św. Gabriela znajduje się w pięknej mozaice w bazylice Św. Apolinarego w Rawennie. Pochodzi z wieku VI. Scena zwiastowania była tak bardzo ulubionym tematem artystów, że chyba nie było wśród nich większego, który by jej nie przedstawił. Archanioł Gabriel jest czczony przez Żydów, chrześcijan i muzułmanów. Zaliczany jest do książąt nieba (archaniołów) i stawiany w rzędzie siedmiu wielkich duchów, stojących przed tronem Boga. W 1705 roku św. Ludwik Grignion de Montfort założył rodzinę zakonną pod nazwą Braci Św. Gabriela. Zajmują się głównie opieką nad głuchymi i niewidomymi. Kult św. Gabriela w Polsce Wśród znanych Polaków nosili to imię między innymi: Gabriela Zapolska (+ 1921), pisarka; Gabriel Narutowicz (+ 1922), pierwszy prezydent Rzeczypospolitej Polskiej; oraz Gabriel Korbut (+ 1936), historyk literatury, autor cenionej bibliografii "Literatura Polska od początku do I wojny światowej". 21 miejscowości w Polsce wywodzi swoją nazwę od imienia Gabriela. Święty Rafał Archanioł - Bóg uleczył Hebrajskie Rafael oznacza "Bóg uleczył". Nawiązuje przeto do przepięknego opowiadania, które spotykamy w księdze Tobiasza. Archanioł Rafał przeprowadza szczęśliwie Tobiasza Młodego aż do dalekiej Persji, ratuje go w drodze od pożarcia przez wielką rybę, odbiera szczęśliwie od krewnego pieniądze kiedyś pożyczone, namawia go, aby Tobiaszowi oddał swoją córkę za żonę, leczy tę córkę, wreszcie uzdrawia starego Tobiasza - ojca, przywracając mu nie tylko majątek, ale i wzrok. Księga ta należy do opowieści biblijnych, w których wątek legendarny i ludowy wiąże moralna myśl religijna. Niemniej osoba św. Rafała archanioła jest przedstawiona z całą wyrazistością (Tb 5,4-12,22). Po dokonaniu dzieła św. Rafał odsłania przed zdumionymi Tobiaszami, kim jest: "Ja jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański" (Tb 12,15). Kult św. Rafała w chrześcijaństwie Ponieważ zbyt pochopnie używano imion, które siedmiu archaniołom nadały apokryfy żydowskie, dlatego synody: w Laodycei (361) i w Rzymie (492 i 745) zakazały ich nadawania. Pozwoliły natomiast nadawać imiona: Michała, Gabriela i Rafała, gdyż o tych wyraźnie mamy wzmianki w Piśmie Świętym. Początkowo w kościele na Zachodzie oddawano kult osobno tylko św. Michałowi. W niektórych jednak stronach dzień święta wszystkich trzech archaniołów łączono razem. Z wolna jednak wyodrębniała się cześć św. Gabriela i św. Rafała. W VII wieku istniał już w Wenecji kościół ku czci św. Rafała. W tym samym wieku miasto Cordoba w Hiszpanii ogłosiło go swoim patronem. W XV wieku wiele diecezji miało już jego osobne święto, podobnie jak św. Gabriela. W roku 1921 papież Benedykt XV wyznaczył na cały Kościół obchód św. Rafała na dzień 24 października, podobnie jak tym samym zarządzeniem naznaczył na doroczną pamiątkę św. Gabriela 24 marca. Św. Rafał jest czczony jako patron chorych i podróżnych. Kult św. Rafała w Polsce Wśród znanych Polaków imię Rafała nosili Rafał Leszczyński (+ 1592), wojewoda brzesko-kujawski, protektor "braci czeskich"; Rafał Leszczyński (+ 1636), wojewoda bełski, przywódca protestantów polskich; Rafał Leszczyński (+ 1703), podskarbi wielki koronny, ojciec króla polskiego, Stanisława Leszczyńskiego; Rafał Malczewski (+ 1965), syn Jacka Malczewskiego, malarz; Rafał Wojaczek (1945-1971) - tragicznie zmarły poeta. Z hagiografii polskiej są znani: o. Rafał z Proszowic (+ 1534), bernardyn, który odbierał cześć ołtarzy jako błogosławiony oraz przede wszystkim św. Rafał Kalinowski (1835-1912) karmelita bosy, beatyfikowany i kanonizowany przez Jana Pawła II i bł. o. Rafał Chyliński, franciszkanin (1694-1741) również beatyfikowany przez Papieża-Polaka (1991). Topografia polska wymienia 10 miejscowości, których nazwa wywodzi się od imienia św. Rafała. ks. Tomasz Horak ANIOŁOWIE W PIŚMIE ŚWIĘTYM Słowo "anioł" pojawia się w Biblii ponad 300 razy Zaprzeczać istnieniu aniołów - pisze pewien chrześcijański filozof w porywie świętego gniewu na to powszechne sprzysiężenie, którego ofiarą padają te święte Duchy - znaczy tyle, co wyrwać z Biblii co drugą stronę..., a o rytuale nie należałoby w ogóle wspominać. "Począwszy od anioła z raju aż do anioła z Apokalipsy, który zaręcza, że nie będzie czasu - pisze ze swej strony Paul Claudel - począwszy od anioła, który pojawił się w Mambre, aż do anioła, który ukazał się Zachariaszowi, począwszy od tych, którzy wychłostali Heliodora, aż do tego, który towarzyszył młodemu Tobiaszowi, począwszy od tego, który pocieszał Hagar, aż do tego, który uwolnił z kajdan świętego Piotra, przez całą historię świętą przebiegają ci bracia groźni, pouczający i współczujący." Istotnie, ta pełna tajemnic czynna obecność aniołów snuje się poprzez całą Biblią, chociaż nie wszędzie występują oni w niej tak widocznie, jak w Księdze Rodzaju i w Apokalipsie, w Księdze Tobiasza i w Księgach Machabejskich, w Ewangeliach i w Dziejach Apostolskich. "Ojcze, jak wielką mam mu dać zapłatę? - pyta młody Tobiasz swego ojca Tobiasza po powrocie z podróży do Medii. - Nie poniosę szkody, jeśli dam mu połowę majątku, który on przyniósł ze mną. On przecież mnie przyprowadził w zdrowiu, żonę moją wyzwolił i pieniądze przyniósł ze mną, i ciebie uleczył. Jaką więc mam mu dać zapłatę?" (Tb 12,2-3). Tymi słowy młody Tobiasz ukazał żywy obraz materialnych i duchowych dobrodziejstw, jakich mu udzielił jego anioł stróż. Zdarzenie to ilustruje nam to, co w krótkich i dobitnych słowach wyraża Psalm 91 o wspomagającej roli naszego niewidzialnego opiekuna: "Bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach. Na rękach będą cię nosili, abyś nie uraził swej stopy o kamień. Będziesz stąpał po wężach i żmijach, a lwa i smoka będziesz mógł podeptać" (Ps 91, 11-12). Według komentarza św. Roberta Bellarmina, Doktora Kościoła, słowa te należy interpretować zarówno w sensie dosłownym, jak i przenośnym. Aniołowie stróżowie ochraniają ludzi przed cielesnymi niebezpieczeństwami i roztaczają nad nimi pieczę w ich duchowych potrzebach. Biblia daje o tym świadectwo: nic, co dotyczy ludzi, nie jest dla nich obojętne, wszystko, co odnosi się do wędrówki ludzi do wiecznej (chwały) ojczyzny, interesuje aniołów. Mogliby oni słowa rzymskiego poety Terencjusza zastosować do siebie i jeszcze je uzupełnić: Jesteśmy przyjaciółmi ludzi i nic, co ludzkie, nie jest nam obojętne. Wyzwolenie sił natury, napady zwierząt, ludzkie namiętności, intrygi, sprzysiężenia, wojny, wszystko może stać się przedmiotem rozstrzygającej ingerencji aniołów, jeśli tylko wchodzi w grę los przyjaciół Boga. W Księdze Tobiasza widzimy archanioła Rafała w postaci młodego towarzysza podróży, jak troszczy się o uleczenie oczu starego Tobiasza, które stały się ofiarą całkiem banalnego przypadku - ciepłych odchodów z gniazda jaskółczego. Słyszymy również tego samego Rafała, jak udziela rad małżeńskich młodemu Tobiaszowi oraz jak przypomina mu, że obowiązek wdzięczności wobec Boga jest ważniejszy aniżeli wszystkie ludzkie zobowiązania i uczucia (Tb 12, Umierając z pragnienia na pustyni Wielokrotnie ukazuje nam Stary Testament aniołów troszczących się o cielesne dobro ludzi: anioł objawia się Hagar i jej synowi Izmaelowi, umierającym z pragnienia na pustyni, i sprawia, że wokół nich wytryska źródło (Rdz 21,19). Anioł dodaje otuchy prorokowi Eliaszowi, który pogrążony w rozpaczy, położywszy się pod drzewem jałowca, jęknął: "Wielki już czas, o Jahwe! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków! Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: Wstań, jedz. Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Więc podniósłszy się zjadł i wypił, i znowu się położył. Powtórnie anioł Jahwe wrócił i trącając go, powiedział: Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga! Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry" (1 Krl 19,4-8). Innym razem anioł pochwycił proroka Habakuka w momencie, kiedy przygotowywał jedzenie dla żeńców, i w jednej chwili przeniósł go z Judei do Babilonu, właśnie nad brzeg lwiej jamy, w której był zamknięty inny prorok: "Danielu, Danielu! Weź posiłek, który ci Bóg przysyła!" (Dn 14,37) Również aniołowie przez czterdzieści lat dostarczali Hebrajczykom manny w ich wędrówce do ziemi Kanaan (Wj 16; Ps 7,24): każdego ranka, z wyjątkiem szabatu, w którym "była podwójna ilość tego, co będą zbierać codziennie" (Wj 16,5), aniołowie pozwalali znajdować im mannę, pokarm podobny do ziarna koriandra (Wj 16,1-8. 31). Skuteczna pomoc aniołów ukazała się przede wszystkim w burzliwym życiu Jakuba. Uciekając przed gniewem swego brata Ezawa, miał sen. "We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili w dół. A oto Jahwe stał na jej szczycie i mówił: Ja jestem Jahwe, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję" (Rdz 28, 12-15). Aniołowie ukażą się znów Jakubowi podczas jego powrotnej drogi z Haranu, by mu zapewnić pomoc Bożą przy jego spotkaniu z Ezawem (Rdz 32). Jakub tak głęboko przeżywał tę obecność aniołów podczas całego swego dramatycznego życia, że błogosławiąc swe dzieci przed śmiercią będzie dziękował Bogu za to, że kierował nim przez całe życie, a Jego anioł "bronił go od wszelkiego złego" (Rdz 28,12-25). Wiele razy w Starym Testamencie aniołowie interweniowali, by ludzi uczynić lepszymi. I tak na pustyni anioł ukazał się Hagar, która pod wpływem surowego traktowania przez Sarę, żonę Abrahama, uciekła od niej. Ale on nakazał jej powrócić do swej pani (Rdz 16,9). Anioł powstrzymał rękę Abrahama gotową już do zadania śmiertelnego ciosu swemu synowi Izaakowi, związanemu na ołtarzu (Rdz 22,12). Anioł powstał, by odradzić prorokowi Balaamowi ogłoszenie przekleństw pod adresem ludu Bożego (Lb 22). Aniołowie - zgodnie z etymologią ich imienia - są zwiastunami. Oto Bóg posyła anioła do Abrahama, by mu przepowiedział narodziny Izaaka; do Zachariasza w świątyni, by mu zwiastował narodziny Jana Chrzciciela. To anioł w imieniu Boga przekazuje Danielowi i prorokowi Zachariaszowi objawienia co do przyszłości; również w Apokalipsie anioł podaje Janowi do wiadomości to, co ma zapowiedzieć. Oni chwycili go za rękę Kiedy Abraham powierzał swemu słudze Eliezerowi delikatną misję, by w Haranie, mieście jego przodków, znalazł żonę dla jego syna Izaaka, zalecił mu ufność w opiekę anioła stróża: "Jahwe, któremu służę, pośle z tobą swego anioła i sprawi, że zamiar twój powiedzie ci się, że weźmiesz żonę dla mego syna z rodziny mojej, z rodu mojego ojca" (Rdz 24,40). Podobna wiara ożywiała ojca Tobiasza, gdy po jego odejściu tymi słowy pocieszał swoją żonę: "Nie martw się! Nasze dziecko pójdzie w drogę zdrowe i zdrowe powróci do nas, a oczy twoje zobaczą ten dzień, w którym on zdrów przyjdzie do ciebie. Nie martw się i nie lękaj o niego, siostro. Towarzyszy mu bowiem dobry anioł, więc będzie miał szczęśliwą podróż i wróci zdrowy" (Tb 5,21-22). Aby ocalić swoich podopiecznych, aniołowie nie cofają się przed bardziej energiczną ingerencją. I tak gdy Lot i rodzina wahali się, czy mają opuścić Sodomę zagrożoną deszczem siarki i ognia, dwaj mężowie "chwycili go, jego żonę i dwie córki za ręce - Jahwe bowiem litował się nad nimi - i wyciągnęli ich, i wyprowadzili poza miasto" ( Rdz 19,16). Anioł zamknął paszczę lwów w jaskini, do której król Dariusz kazał wrzucić proroka Daniela: "Mój Bóg posłał swego anioła i on zamknął paszczę lwom: nie wyrządziły mi one krzywdy, ponieważ On uznał mnie za niewinnego" (Dn 6,23). Aniołowie okazali podobną moc nad siłami natury, kiedy ochronili przed niechybną śmiercią trzech młodzieńców żydowskich, których król Nabuchodonozor kazał wrzucić do rozpalonego pieca z tego powodu, że odmówili pokłonu złotemu posągowi. Szadrak, Meszak i Abed-Nego zostali związani w swych ubraniach przez oprawców i wrzuceni do ognistego pieca, który rozpalono siedemkroć więcej, niż zwyczajnie go rozpalano. Tymczasem trzej młodzieńcy, którzy całkowicie zaufali Bogu, chodzili wśród płomieni nie tknięci przez nie, podczas gdy słudzy królewscy nie ustawali w rozpalaniu pieca naftą, smołą, pakułami i chrustem. Płomień wzbijał się czterdzieści dziewięć łokci wysoko ponad piec i popalił tych Chaldejczyków, którzy znajdowali się obok niego: "Jednak anioł Pański zstąpił do pieca wraz z Azariaszem i jego towarzyszami i usunął płomień ognia z pieca, sprowadzając do środka pieca jakby orzeźwiający powiew wiatru, tak że ogień nie dosięgnął ich wcale, nie sprawił im bólu ani nie wyrządził krzywdy" (Dn 3,49-50). Uszczęśliwieni tą cudowną opieką Bożą okazaną za pośrednictwem anioła mogli jeszcze ci młodzieńcy jednogłośnie wielbić Boga w hymnie, który Kościół wprowadził następnie w swoją liturgię. Oto ukazał im się jeździec Kiedy Izraelici zbliżyli się do bram Jerycha, anioł dodawał odwagi Jozuemu obiecując zwycięstwo, a później, w okresie Sędziów, anioł znów przygotował Gedeona do walki z Madianitami i pomógł mu w odniesieniu zwycięstwa. To Bogu i asystencji anioła zawdzięcza Judyta powodzenie w swym niemal szaleńczym przedsięwzięciu, iż weszła do samego środka obozu Asyryjczyków i tam pozbawiła życia ich wodza, Holofernesa: "Jako jest prawdą, że Bóg żyje, tak strzegł mnie anioł jego od mojego wyjścia podczas pobytu i przy moim powrocie, a Pan nie dopuścił, aby służebnica Jego została zhańbiona, lecz bez żadnej skazy grzechu przywrócił mnie wam, weselącą się ze swego zwycięstwa" (Jdt 13,20 - Wlg.). Pomoc aniołów okazała się jeszcze bardziej oczywista w historii Machabeuszów, owych dzielnych wojowników walczących przeciwko Syryjczykom, którzy okupowali ich kraj. Machabeusze bronili przy tym czci prawdziwego Boga przeciwko szerzącemu się bałwochwalstwu. Pismo św. opowiada o trzech błyskawicznych interwencjach aniołów. Po klęsce zadanej wojskom syryjskim przez Żydów, wódz syryjski Tymoteusz postanowił zemścić się na powstańcach i w tym celu zebrał wielką liczbę wojska i niemało konnicy z Azji. Przed decydującą bitwą towarzysze broni Judy Machabeusza zwrócili się do swego Boga z prośbą o pomoc. Błagali oni Boga, "aby był wrogiem ich wrogów i aby się tym przeciwstawił, którzy im się przeciwstawiają" (2 Mch 10,26; por. Wj 23,22). "Gdy rozgorzała zażarta walka, ukazało się przeciwnikom z nieba pięciu wspaniałych mężów, na koniach ze złotymi uzdami, którzy stanęli na czele Żydów. Oni to wzięli Machabeusza pomiędzy siebie, osłonili własną bronią i tak strzegli go od ran, na przeciwników zaś rzucali pociski i pioruny, a ci porażeni ślepotą rozbiegli się w największym zamieszaniu. Poległo zaś dwadzieścia tysięcy pięciuset, a z konnicy sześciuset żołnierzy" (2 Mch 10, 29-31). Do głębi wzburzony tą klęską Lyzjasz, kanclerz i pierwszy minister króla syryjskiego, zebrał około 80 tysięcy żołnierzy i ruszył przeciwko Żydom, aby wziąć odwet na nich. Wśród Żydów powstała panika: "Kiedy zaś żołnierze Machabeusza dowiedzieli się, że on oblega twierdzę, błagali Pana, wśród wzdychania i łez, łącząc się z tłumem, aby na ratunek Izraelowi wysłał dobrego anioła" (2 Mch 11,6). "Kiedy zaś oni razem podnieśli się pełni zapału, ale byli jeszcze w Jerozolimie, ukazał się przewodzący im jeździec w białych szatach i złotej zbroi, a wywijał włócznią" (2 Mch 11, 7n). Cudowne to zjawisko tak ich zapaliło do bohaterstwa, "że nie tylko w ludzi, ale w najdziksze zwierzęta i w żelazne mury gotowi byli godzić" (2 Mch 11,9). Lyzjasz "nie był jednak pozbawiony rozumu, a rozważając klęskę, którą poniósł, doszedł do przekonania, że Hebrajczycy niezwyciężeni są dlatego, że potężny Bóg jest ich sprzymierzeńcem. Posłał więc prośbę o pokój za cenę wszelkich sprawiedliwych warunków" (2 Mch 11,13-14). Kilka lat później Syryjczycy rozpętali nową walkę przeciwko Hebrajczykom, tym razem pod wodzą Nikanora. Żydzi znów błagali o pomoc anioła Pańskiego. Bóg i tym razem zesłał im cudowną pomoc i odnieśli zwycięstwo. Kiedy Syryjczycy oblegali jeszcze Judeę, a Heliodor, kanclerz króla Seleukosa IV, postanowił zagrabić skarb znajdujący się w świątyni, anioł Pański znów pospieszył z pomocą. Całą Jerozolimę opanowało wzburzenie na wieść o tym świętokradzkim zamiarze i wszyscy zwrócili się do Boga z prośbą o pomoc. Jednakże Heliodor, nie przejmując się tym poruszeniem miasta, napadł na świątynię i dotarł nawet do samego skarbca. "Jeszcze razem ze swoją strażą był on obok skarbca, kiedy Władający duchami i każdą potęgą dokonał wielkiego objawienia, do tego stopnia, że wszyscy, którzy odważyli się tam przyjść, uderzeni mocą Bożą padali bezsilni i strwożeni. Ukazał się im bowiem jakiś koń przybrany najozdobniejszym czaprakiem, niosący na sobie strasznego jeźdźca. [Koń] rzuciwszy się gwałtownie, zawisł nad Heliodorem przednimi kopytami, a jeździec ukazał się w złotej zbroi. Ponadto ukazali się mu dwaj inni młodzieńcy o nadzwyczajnej sile, uderzającej piękności i w przepięknych szatach. Oni to stanęli z obydwóch stron i bez przerwy go biczowali, zadając mu wiele uderzeń" (2 Mch 3,24-26). Tak oto za przyczyną błyskawicznej interwencji trzech aniołów skarb świątyni został uratowany. Pomóż nam! Interwencje aniołów w Nowym Testamencie są nam bardziej bliskie, a ich objawienia, wolne od "barokowej" scenerii, nie budzą wątpliwości. Aniołowie zwiastują tajemnicę Wcielenia Słowa Maryi, Jego narodzenie pastuszkom, Jego zmartwychwstanie świętym niewiastom, a apostołom Jego triumfalne przyjście po raz wtóry pod koniec czasów. Aniołowie służą Jezusowi po kuszeniu na pustyni i anioł umacnia Go w ogrodzie w Getsemani. Jezus wielokrotnie mówi o aniołach: o aniołach dzieci, którzy oglądając ustawicznie Boże Oblicze czuwają nad ich niewinnością: o radości aniołów z powodu nawrócenia nawet jednego grzesznika; o legionach aniołów, którzy gotowi są Go bronić podczas Jego pojmania; o miriadach aniołów, którzy będą towarzyszyć Chrystusowi, przychodzącemu na sąd pod koniec czasów; o aniołach rozdzielających wybranych od odrzuconych. Szczególnie uderzająca jest rola aniołów w życiu św. Józefa. Objawiają mu się oni w rozstrzygającej godzinie jego decyzji podczas snu i nakazują mu, by nie wahał się wziąć Maryi z Nazaretu za małżonkę; by uciekał do Egiptu z Dzieciątkiem Jezus, by Je ocalić przed wściekłością Heroda, i w końcu, po śmierci tego króla, by wrócił do Palestyny i osiadł w Nazarecie. Aniołowie uczestniczą w sposób widzialny w początkach Kościoła: najpierw uwalniają dwunastu apostołów uwięzionych przez Żydów, potem Piotra, uwięzionego po raz wtóry. Interweniują, by skierować działalność apostołów i ich współpracowników na kraje pogańskie. Anioł żąda od Piotra, by spotkał się z Korneliuszem setnikiem rzymskim w Cezarei, aby ochrzcił go wraz z całym jego domem. Anioł wzywa Filipa diakona, aby udał się w drogę wiodącą z Jerozolimy do Gazy, aby nawrócić na wiarę chrześcijańską pewnego Afrykańczyka, skarbnika królowej Kandaki z Etiopii. Następnie anioł w postaci Macedończyka objawia się Pawłowi w Troadzie w nocy podczas snu i prosi, by przeprawił się przez morze i zaniósł Ewangelię do Europy: "Przepraw się do Macedonii i pomóż nam" (Dz 16,9). Georges Huber, "Mój anioł pójdzie przed tobą" ANIOŁ STRÓŻ Wiara w osobistego anioła stróża jest rozpowszechniona w wielu religiach świata. Już wczesny Kościół chrześcijański, zgodnie z przekazami żydowskimi, wierzy w to, że Bóg przydziela każdemu człowiekowi anioła, który towarzyszy mu na wszystkich jego drogach, począwszy od narodzin aż po śmierć i poza nią - do raju. Jeszcze kilka lat temu tego typu wiara była wyśmiewana przez teologię akademicką. Miała ona być wyłącznie wyrazem dziecinnego wyobrażenia, które nie ma nic wspólnego z objawieniem chrześcijańskim. Dziwi więc, że według sondy przeprowadzonej przez magazyn "Focus" sporo Niemców wierzy w osobistego anioła stróża. Najwyraźniej wiara ta jest dla wielu osób łatwiejsza niż wiara w Boga i w Jezusa Chrystusa. W ezoteryce zapanowała moda na mówienie o aniołach, które można zobaczyć, które stoją u boku każdego człowieka, które udzielają mu ważnych nauk i które pomagają mu panować nad własnym życiem. Objawienia anielskie budzą zainteresowanie licznych czytelniczek i czytelników. Wydaje mi się wszelako, że ezoteryka zbytnio koncentruje się na tym, co nadzwyczajne. Jednakże za pomocą książek, kongresów i seminariów poświęconych aniołom wzbudza w zeświecczonym świecie zainteresowanie ludzi tym, co przekracza banalność ich codzienności. Dzięki aniołom do ich często powierzchownego życia wkracza to, co tajemnicze W Ewangelii według św. Mateusza Jezus mówi do swych uczniów: "Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie" (Mt 18,10). Pojęcie "mały" nie oznacza w tym przypadku wyłącznie dzieci, lecz także nieznanych, niezauważanych, prostych członków wspólnoty chrześcijańskiej. Jezus mówi więc, że każdy z tych małych, pogardzanych ludzi ma swego anioła, który spogląda w oblicze Boga. Ten ustęp Biblii sprawił, że w Kościele powstała nauka na temat osobistego anioła stróża. Wyobrażenie tego typu aniołów istnieje w wielu religiach świata. Jezus przyjmuje w tym przypadku wyobrażenie żydowskie i rozwija je. Bo w tradycji rabinicznej aniołowie stróżowie istnieją jedynie na ziemi i nie mogą spoglądać w oblicze Boga. Jezus pragnie więc powiedzieć nam, iż każdy człowiek posiada swego anioła stróża, który równocześnie ogląda Pana. Każdy człowiek cieszy się specjalną ochroną Boga, który wysyła do niego swego posłańca. Ojcowie Kościoła interpretowali ten ustęp jako wiarę w to, iż począwszy od chwili narodzin, wszyscy mają swego osobistego anioła stróża. Kościół trzyma się tej nauki po dzień dzisiejszy. Co to oznacza? Najwyraźniej Kościół jest przekonany o tym, iż Bóg przydziela każdemu własnego anioła. Niektórzy Ojcowie Kościoła nauczali nawet, że aniołowie ci biorą udział w akcie płodzenia (Orygenes, Tertulian, Klemens z Aleksandrii). Człowiek nie istnieje bez swego anioła, nie jest bez niego całością. Ojcowie Kościoła przydzielali aniołów nie tylko pojedynczemu człowiekowi, lecz także różnym narodom, a nawet poszczególnym wspólnotom. W Objawieniu św. Jana wizjoner kieruje swoje przekazy do aniołów poszczególnych wspólnot (por. Ap 2). Tak więc każde dziecko ma swego anioła stróża. Wielu dorosłych opowiada mi o tym, jak ważne było dla nich w dzieciństwie jego wyobrażenie. To on ich wspierał pośród tego niepewnego świata. Dzieci mają naturalne wyczucie anielskiej rzeczywistości. Francuska psycholog dziecięca Françoise Dolto opowiada w swych wspomnieniach, iż związek z aniołem stróżem określał jej codzienność. Żyła wraz z nim, tak jakby on rzeczywiście obok niej istniał: "Kiedy szłam spać, kładłam się tylko na połowie łóżka, aby zrobić miejsce dla mojego anioła, by mógł spać obok mnie, i przypominałam sobie przebieg dnia, który zawsze był katastrofalny, ponieważ podobno popełniłam wiele głupstw. Ja jednak nie miałam pojęcia, jak do tego doszło, i nie rozumiałam, co zrobiłam znów źle, a to mnie bardzo martwiło" (Stubbe, 8). Autorka jest równocześnie przekonana o tym, ze anioł stróż nie opuszcza jej przez całe życie. Pojawia się u jej boku za każdym razem, kiedy szuka miejsca do zaparkowania. Uważa ona, że: "Anioł stróż dziecka śpi koło niego, anioł stróż człowieka dorosłego zawsze czuwa" (tamże, 58). Rodzice nie mogą upilnować wszystkich dróg, którymi kroczą ich dzieci. Im bardziej starają się czuwać nad swymi pociechami, tym większy strach i tym większą agresję w nich prowokują. Zwłaszcza ci rodzice, którzy pragną zachować całkowitą kontrolę, często doświadczają, iż zdarza się dokładnie to, czego się najbardziej obawiali. W takich przypadkach pomocna jest wiara w anioła stróża, który chroni dzieci przed niebezpieczeństwami. Co jednak mają począć z tą wiarą rodzice, których dzieci zostały w drodze do szkoły pobite albo nawet wykorzystane seksualnie? Anioł stróż nie posiada nieograniczonych kompetencji. Nie możemy stawiać mu żądań ponad miarę. Powinniśmy zadbać o to, czego sami możemy dopilnować. Przede wszystkim powinniśmy być mądrzy i odpowiednio oceniać rzeczywistość tego świata. A mimo to zawsze będzie istniał "międzyobszar", którego nie da się przewidzieć ani uregulować. Wtedy dobrze jest, gdy rodzice powierzą swe dzieci opiece anioła stróża. On złagodzi ich lęki. Bo mimo wszelkiej troski nie mogą oni zagwarantować, ze ich dziecko wróci cało ze szkoły czy z przedszkola albo nie zrani się podczas zabawy. Ten, kto stara się uchronić swe dziecko przed wszelkimi niebezpieczeństwami z obawy, iż może się zdarzyć coś złego, sprawia, ze staje się ono ślepe na rzeczywiste zagrożenia. Dziecko samo musi się przekonać, co potrafi. Zawsze może się przy tym zdarzyć jakiś wypadek - dziecko może źle ocenić swe możliwości. Zaufanie do anioła stróża i konieczne środki zapobiegawcze muszą iść w parze. Nie potrafimy wytłumaczyć, dlaczego mimo obecności aniołów niektóre dzieci zostają narażone na niebezpieczeństwo i giną. Możemy się modlić do anioła stróża. Nie mamy jednak gwarancji, że będzie on mógł zareagować. Jeśli anioł stróż ratuje nas przed zagrożeniem, to zawsze w jego działaniu ma swój udział również łaska Boska, którą nie jesteśmy w stanie dysponować. Każdy z dorosłych choć raz w życiu był bliski nieszczęśliwego wypadku. Wyprzedzał na autostradzie, nie zauważając samochodu, który też chciał wyprzedzić. Jeszcze raz się udało. Wiele osób mówi w takiej sytuacji spontanicznie: "miałem czujnego anioła stróża". Albo wjeżdżał wprost w korek aut i wyhamował w ostatnim momencie. Albo jego samochód się wywrócił, a on wyszedł z niego cało. Wszystko to są takie zdarzenia, które sprawiają, że wierzymy w to, iż anioł stróż uchronił nas przed niebezpieczeństwem. W takich razach w anioła stróża wierzą nie tylko praktykujący chrześcijanie. Zdarza się, że mówi o nim nawet ateista. Przeczuwa on, że jest chroniony przez jakąś wyższą instancję i że ochrona ta jest niezależna od jego mocy. Anioł stróż obdarza nas ufnością, że jadąc do pracy, zawsze dotrzemy na miejsce zdrowi. Koi nasz lęk przed zadaniami, które musimy wykonać i które mogą się nam nie powieść. Wyobrażenie anioła stróża jest tak dalece rozpowszechnione, że można je odnaleźć w każdej ludzkiej duszy. Mówią o nim Żydzi, Grecy nazywają go daimonion, Rzymianie genius. Nawet jeśli wielu ludzi nie wierzy dziś w Boga lub ma trudności z nawiązaniem osobistego stosunku ze Stwórcą, wierzą oni w anioła stróża. Wiara ta jest rodzajem "poszukującej wiary" w Boga. Bo ten, kto mówi o swoim aniele stróżu, wie, ze pochodzi on od Boga, że sam Bóg postawił tego anioła u jego boku. Równocześnie jednak ten, kto mówi o aniele stróżu, nie musi się wcale przyznawać od razu do wiary w całą dogmatykę chrześcijańską. Wyraża jedynie to, czego sam doświadczył. Doświadczenie to otwiera go na anielski wymiar. Anioły są stworzeniami Boga; Jego zbawcza bliskość objawia się dzięki ich obecności w konkretnej konstelacji niebezpieczeństw - podczas jazdy samochodem, podczas pożaru domu, przy poślizgnięciu się na ulicy. Anioł jest skonkretyzowaniem obecności Boga. Przez niego Bóg działa w naszej codzienności. O wiele więcej jest dziś takich ludzi, którzy akceptują to boskie oblicze, niż tych, którzy w jednoznaczny sposób nazywają Boga swym ojcem i matką. Jezus mówi, że aniołowie stróżowie patrzą w oblicze Pana. Za ich pośrednictwem każdy człowiek ma kontakt z Bogiem. Każdy jest w Jego pobliżu. Każdy za pośrednictwem swego anioła dosięga Królestwa Bożego. Człowiek nie jest ograniczony wyłącznie do tego, co widzialne i wykonalne. Jest otoczony tajemnicą. Nie jest sam, gdy jest samotny. Nie jest opuszczony, gdy idzie sam jeden przez las. Język religijny, który również w postmodernizmie jest dla wielu całkowicie zrozumiały, zostałby przetłumaczony przez psychologa w następujący sposób: wyobrażenie anioła stróża kontaktuje człowieka z obronnymi i ochronnymi siłami jego podświadomości. Pomaga mu w tym, by bardziej na siebie uważał oraz by poddawał się życiu w sposób mniej obarczony strachem. To, co psychologia stara się z pewnym wysiłkiem wytłumaczyć, jest w podświadomy sposób dla wielu zupełnie jasne. Ludzie nie żyją wyłącznie w rzeczywistości swego krytycznego rozumu, ale też w "międzyobszarach", w których zdają sobie sprawę z istnienia łączności między niebem a ziemią, między tym, co widzialne, a tym, co niewidzialne. A ponieważ są obeznani z tym "międzyobszarem" już od dzieciństwa, potrafią zaakceptować wyobrażenie anioła stróża. Nie myśląc o tym w sposób krytyczny, są w głębi serca przekonani, iż towarzyszy im anioł stróż i chroni ich przed niebezpieczeństwami. Helmut Hark, ewangelicki ksiądz i psychoterapeuta, często posługuje się w terapii wyobrażeniami anioła stróża. W grupie samopoznania poprosił jej uczestników, by zastanowili się nad osobistym znaczeniem ich anioła stróża. Otrzymał następujące odpowiedzi: "Chroni na drodze. Wspiera. Trzyma zło z dala od człowieka. Działa poprzez szczęśliwe zbiegi okoliczności. Dzięki niemu dzieją się rzeczy. Pojawia się w sytuacjach granicznych. Dzięki niemu otrzymuję zachętę do dobrych uczynków. Jest bratem bliźniakiem duszy. Jest moim osobistym patronem chroniącym. Czasem mnie ostrzega. Stanowi dla mnie wyższą inteligencję. Przemawia do mnie za pomocą głosu wewnętrznego. Jest duchowym prawizerunkiem mojej duszy... Inspiruje moją wyobraźnię. Dzięki niemu skuteczne stają się uzdrawiające energie. Dzięki niemu wpadam na zbawcze pomysły" (Hark, 141 i n.). Poglądy te świadczą o tym, że również ci ludzie, którzy raczej trzymają się z dala od Kościoła, mają dziś przeczucie, iż nie są pozostawieni sami sobie. Przekonanie, że towarzyszy im anioł stróż, że ostrzega ich przed niebezpieczeństwem i wkracza, by ich ratować, wyraża ich wiarę w boską opiekę i pomoc. Bardzo często nie potrafią sobie wyobrazić Boga jako takiego. Konkretyzuje się On dla nich w postaci anioła. W ten sposób wkracza w ich codzienność. Podczas terapii wyobrażenie opiekuńczego anioła działa często jako wzmocnienie i uzdrowienie. I tak Helmut Hark opowiada o kobiecie, którą ciągle prześladowały gwałtowne myśli samobójcze. Zobaczyła we śnie anioła, "który przekazał jej nowe, nieznane dotąd poczucie życia" (Hark, 143). Nagle myśli o samobójstwie zniknęły bez śladu. Hark mówi o duchowych energiach anioła stróża, które często zwyciężają i uzdrawiają autodestrukcyjne wzorce życiowe. Wiara w anioła stróża jest czymś więcej niż tylko dziecinnym wyobrażeniem rozkosznego aniołka, który mi wszędzie towarzyszy. Jeśli będziemy w niego wierzyć również jako ludzie dorośli, nie tylko pokonamy nasze lęki przed codziennymi niebezpieczeństwami na drodze i w pracy oraz przed groźnymi chorobami. Anioł stróż przekazuje nam także poczucie, iż z naszych osobistych kryzysów wychodzimy wzmocnieni. A ten, kto - być może w trakcie terapii - zajmuje się historią swych urazów i czasem, nie mając pojęcia, jak się wydostać z labiryntu własnego dzieciństwa, staje się bezradny, będzie ciągle doświadczać uzdrawiającego działania anioła stróża. Intelektualne zrozumienie naszych urazów nie uzdrowi nas jeszcze. Niektórzy zaczynają nawet wątpić w siebie i w obarczający ich życiorys. Wiara w anioła stróża pozwala ufać, ze pośrodku tego terapeutycznego procesu stanie się coś na kształt cudu, że na dnie duszy pojawi się uzdrawiająca moc, że zjawi się nam we śnie anioł, który przekaże nam dogłębny wgląd w nas samych, lub że nagle, nie wiadomo dlaczego, zniknie strach lub samobójcze myśli. Wiara w anioła stróża uwalnia nas od niezdrowej koncentracji na chorobotwórczych czynnikach historii naszego życia. Pozwala nam też odkryć istniejące w nas uzdrawiające energie. Anioł stróż towarzyszył nam i chronił nas już w dzieciństwie. Jest także teraz z nami i działa w głębi naszego wnętrza, chroniąc nas i uzdrawiając. Fragment książki Anselma Grüna "Każdy ma swego anioła" wydanej przez wydawnictwo "ZNAK". ANIOŁOWIE KOLORU HERBATY Duchy dobre i złe. Są bliżej, niż myślisz... Cóż my, poziome robaki, możemy powiedzieć o anielskich duchach? Strzegą każdego kroku człowieka. I choć ten często lekceważąco odwraca się do nich plecami, wiernie pilnują, by przestrzegał Bożych przykazań. Przekazują słowa Boga ze stuprocentową precyzją. Są twardzi i wierni jak miedź, ale nie zatrzymują nawet promyka Bożego blasku. Choć są potężni, największą przyjemność sprawia im służenie ludziom. Aniołowie. Są bliżej, niż myślisz. "Weźmy konkretny przykład, aniołów" - znany francuski teolog o. Thomas Philippe rozpoczął swoją konferencję. Na twarzach zebranych pojawił się nieśmiały uśmiech. Nic dziwnego, współczesny świat włożył aniołów między bajki. Występują z rusałkami i skrzatami. A przecież to prawdziwa rzeczywistość, o której mowa jest we wszystkich najważniejszych religiach monoteistycznych. Współczesne wizerunki gości z nieba widzimy w serialach, filmach, książkach i czasopismach. Można śmiało powiedzieć, że zapanowała moda na anioły. To wyraz ogromnej tęsknoty za tym, co niewypowiedziane i niedotykalne. Wszystko, co można powiedzieć o aniołach, wynika z Biblii i świadectw świętych. - To, co wiemy o aniołach, mówi nam o niebie. Niebo nie jest puste - zastępy aniołów śpiewają nieustannie, sprawując liturgię w Jeruzalem niebieskim - woła brat Efraim, założyciel francuskiej Wspólnoty Błogosławieństw. Talmud powiada, że "aniołowie sporządzają z ludzkich modlitw korony, po czym wkładają je na głowę Świętego Jedynego". Słowo anioł wywodzi się z greckiego angelos - posłaniec, emisariusz i znaczeniowo bliskie jest hebrajskiemu słowu malak, jakim w Biblii określa się duchy niebiańskie. Anioły bez cellulitu Półki sklepów z dewocjonaliami zalegają małe figurki przedstawiające pulchniutkie aniołki z mikroskopijnymi skrzydełkami. Podobne rzeźby uśmiechają się rubasznie w większości barokowych kościołów. Tymczasem te popularne wizerunki nie mają nic wspólnego z biblijnymi obrazami aniołów! Anioł ukazujący się Danielowi jest tak potężny, że rzuca proroka na twarz (Dn 10,5-6). Daniel jest przerażony, ze strachu drżą mu kolana, a ludzie, widząc go przywartego do ziemi i dygocącego, uciekają w popłochu. Więcej, po spotkaniu z gościem z nieba Daniela "ogarnęła niemoc i chorował przez wiele dni" (Dn 8, 27). A przecież anioł nie uczynił mu niczego złego! Nic dziwnego, że pierwszymi słowami, które aniołowie kierują do ludzi jest często prośba: "Nie bójcie się!". Są odbiciem potęgi Najwyższego i choć dysponują niewyobrażalną mocą, nie przypisują sobie chwały. Nie lubią zdradzać swoich imion. Kiedy Jakub zmagał się z aniołem nad potokiem Jabbok, zapytał: "Jak ci na imię?", a ten odrzekł: "Czemu pytasz mnie o imię?". I nie odpowiedział. Dlaczego? "Aniołowie nie zdradzają imion, by swą tożsamością, blaskiem obecności nie odwrócić uwagi człowieka od czci imienia Bożego. Anielskie imiona to właściwie "komplementy prawione Panu" - opowiada o. Augustyn Pelanowski - "Potężny Michał woła Któż jak Bóg!, Rafał: Pan uzdrawia!, a Gabriel obwieszcza Bóg jest mocą! ". Stoją przed samym tronem Najwyższego, lecz blasku, jaki je przeszywa, nie przypisują sobie. To dopiero pokora! Przebywanie w obecności Boga tak udoskonala ich naturę, że piękno ich osobowości mogłoby odwrócić naszą uwagę od samego Stwórcy. Niemożliwe jest nie zafascynować się pięknem aniołów, jeśli ma się słabą relację z Bogiem. Wiedzą o tym i dlatego usuwają się w cień. Naturę anielską opisuje hebrajskie słowo haszmal (Ez 8,2). Słowo to we współczesnym słownikach oznacza... elektryczność. To brązowo-żółto-srebrna przejrzysta jasność. "Są twardzi jak miedź, ale wobec Bożego światła są przeźroczyści. Mają kolor ...herbaty - uśmiecha się o. Pelanowski. - Anioł jest jak szkło, przez które widzimy to, co jest za nim, ale szkła nie widzimy. Możemy jednak rozbić o nie głowę" - dodaje paulin. "Oto stał pewien człowiek ubrany w lniane szaty, a jego biodra były przepasane czystym złotem, ciało zaś jego było podobne do tarsziszu, jego oblicze do blasku błyskawicy, oczy jego były jak pochodnie ogniste, jego ramiona i nogi jak błysk polerowanej miedzi, a jego głos, jak głos tłumu" - opowiadał przejęty prorok Daniel (Dn 10,5-6). Bardzo często obecność anioła i Boga przenika się wzajemnie. Abraham, pod dębami Mamre rozmawiając z trzema wędrowcami, używa na przemian liczby pojedynczej i mnogiej. Niektórzy w postaciach tych widzą archaniołów, inni (m. in. słynny malarz ikon Andriej Rublow) samą Trójcę. Jakub zmaga się z aniołem, ale nad ranem słyszy zdumiony: "Walczyłeś z Bogiem". Występują już na pierwszych stronach Biblii. Strzegą raju, chronią Lota, ratują Hagar i jej dziecko, nawiedzają wątpiącego Abrama, towarzyszą prorokom, a śpiący Jakub widzi ich wchodzących i schodzących po drabinie łączącej niebo z ziemią. W Nowym Testamencie zwiastują nowinę o narodzinach Mesjasza, usługują Mu na pustyni, pocieszają przerażonego Jezusa w Ogrójcu i oznajmiają Jego zmartwychwstanie. Dworzanie, zarządcy i słudzy Liczba aniołów jest ogromna (Dn 7,10). Nie ma dwóch aniołów równych sobie - każdy z nich w inny sposób odbija doskonałość Bożą. Tradycja Kościoła ukazuje dziewięć chórów anielskich, które z kolei dzielą się na trzy hierarchie. Trzy pierwsze chóry najbliższe Boga to Serafini, Cherubini i Trony. Przebywają przed majestatem Bożym, nieustannie kontemplując oblicze Stwórcy i darząc Go największą miłością. Druga hierarchia (Panowania, Moce i Władze) odpowiedzialna jest za harmonijne funkcjonowanie wszechświata, trzecia (Zwierzchności, Archaniołowie i Aniołowie) opiekuje się królestwami, państwami, narodami i poszczególnymi ludźmi. Pierwsze trzy chóry to jakby dworzanie Boży, drugie - zarządy, a trzecie - pokorni wykonawcy poleceń. Podział ten utrwalił się w chrześcijańskiej tradycji i został uznany za kanoniczny przez św. Tomasza z Akwinu. Najwięcej wiemy o archaniołach. Najznamienitszy z nich - Michał - w miejsce upadłego Lucyfera został księciem aniołów. Dowodzi zastępami anielskimi, jest rządcą niebios, udaremnia plany nieprzyjaciela, sam będąc prawdziwym traktatem teologicznym: "Któż jak Bóg?". Jest aniołem śmierci, pogromcą smoka, opiekunem Kościoła na ziemi. Jest też aniołem skruchy, miłosierdzia, sprawiedliwości i uświęcenia. Gabriel jest aniołem zwiastowania, najpierw Zachariaszowi (o narodzinach Jana), a potem Maryi (o narodzinach Syna Bożego). Jest też zwiastunem gniewu Bożego. Midrasze opowiadają, że to on właśnie odpowiedzialny był za zrównanie z ziemią Sodomy i Gomory. Rafał to "Uzdrowienie Boże". Jest patronem chorych, lekarzy i podróżnych. Człowiek ma skłonność do bałwochwalstwa. Druga Księga Królewska ukazuje króla Manassesa budującego ołtarze wojskom anielskim i oddającemu im boską cześć. Papież Zachariasz zakazał w roku 745 kultu archaniołów Uriela, Raguela, Tubuela i Oribela, bo wierni bardziej byli zainteresowani nimi niż ich Stwórcą. Królową aniołów nie jest anioł lecz... człowiek. To Maryja. Zafascynowani pokorą Matki Bożej spełniają każde Jej polecenie. Służba nie drużba Umiłowanym zajęciem aniołów jest służba. Usługując, prześcigają się w naśladowaniu Syna Bożego, który: "istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi" (Flp 2, 6-7). Służą Bogu w okamgnieniu. Nie wahają się, nie zatrzymują Bożej laski. Jak błyskawice przenoszą Jego Słowo z miejsca na miejsce. Nie ulegają namiętnościom, nie służą ze względu na interes i pomagają niezależnie od tego, czy ktoś ich prosi, czy nimi gardzi. Izajasz pisze: "Ujrzałem Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem" (Iz 6, 4). Midrasze dodają, że serafini zasłaniają swe twarze przed Bogiem, który... pragnie im służyć. Rano, wieczór, we dnie, w nocy "Każdy wierny ma u swego boku anioła jako opiekuna i stróża, aby prowadził go do życia" - głosi Katechizm Kościoła Katolickiego (336). Dzieci w to gorąco wierzą, ba - wedle brata Efraima - mają zdolność widzenia gościa z nieba! A dorośli? Żyjąc w nieustannym pośpiechu, nadmiernie racjonalizując rzeczywistość, zatracają gdzieś po drodze świadomość obecności i nie zauważają owoców działania ich osobistego opiekuna. Anioł Stróż zna doskonale naszą duszę, dba o nasze zdrowie i życie cielesne. Jednak sprawy doczesne podlegają jego opiece tylko o tyle, o ile w jakimś stopniu zależy od nich zbawienie człowieka. W historii Kościoła znaleźć można ludzi, którzy widzieli swojego anioła. Święta Gemma Galgani rozmawiała z niebiańskim stróżem jak ze starszym bratem, a o. Pio często posyłał ich z różnymi wiadomościami. Jak twierdzi kardynał Journet: "Aniołowie pokazują się tym, którzy ich miłują i wzywają ich pomocy". Oskarżyciele "Wierzę w Boga" - chwali się wielu ludzi. Cóż z tego? Szatan też wierzy. Więcej: on zna doskonale Pana Zastępów. O jego postawie decyduje inne kryterium... miłość. Aniołowie pokornie wielbią Boga, stojąc w Jego chwale, demony chwałę tę przypisują sobie. Bóg, stwarzając niebieskie zastępy, poddał je próbie, nakazując, by złożyły hołd Adamowi. Nie wszystkie posłuchały tego rozkazu. Na czele buntowników stanął duch zwany w żydowskiej tradycji Samaelem, a w chrześcijańskiej Lucyferem. Bóg strącił go z niebios wraz z jego poplecznikami, których pokonał w walce archanioł Michał. Od tego dnia Lucyfer skierował swą nienawiść na Adama i jego potomstwo. Szatan miał być cherubinem lub serafinem, czyli jednym z tych, którzy stali najbliżej Boga, nieustannie płonąc miłością do Stwórcy. Zachwycił się jednak bardziej sobą niż Bogiem, toteż ogień jego podziwu zaczął trawić jego samego. Niezwykle ciekawy jest jedyny opis tego ducha, jaki znajdziemy w Piśmie Świętym (Ez 28). "Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej, chadzałeś pośród błyszczących kamieni. Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość. Pod wpływem rozkwitu twego handlu wnętrze twoje napełniło się uciskiem i zgrzeszyłeś, wobec czego zrzuciłem cię z góry Bożej i jako cherub opiekun zniknąłeś spośród błyszczących kamieni. Serce twoje stało się wyniosłe z powodu twej piękności, zanikła twoja przezorność z powodu twego blasku. Rzuciłem cię na ziemię, wydałem cię królom na widowisko. Mnóstwem twoich przewin, nieuczciwością twego handlu zbezcześciłeś swoją świątynię. Sprawiłem, że ogień wyszedł z twego wnętrza, aby cię pochłonąć, i obróciłem cię w popiół na ziemi na oczach tych wszystkich, którzy na ciebie patrzyli. Wszystkie spośród narodów, które cię znały, zdumiały się nad tobą. Stałeś się dla nich postrachem. Przestałeś istnieć na zawsze". Ty się nie liczysz! "Przestał istnieć na zawsze" - to jego imię. "Hebrajska wykładnia imienia: LO-CIFIR, znaczy "ten, który się nie liczy", albo "ten, który nie jest zapisany" - opowiada o. Pelanowski. Nic dziwnego, że Jezus, witając uczniów radujących się z tego, że poddają im się złe duchy, powiedział: "Cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie" (Łk 10,20). Jezus dodał wówczas: "Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi". "Diabeł był aniołem, który zgrzeszył, po czym przekonał tylu aniołów, ilu tylko mógł do tego, by razem z nim odeszli od Boga" - pisał Orygenes. Wielu twierdzi, że aż jedna trzecia z nich wybrała drogę buntu. Ma ich symbolizować apokaliptyczna "trzecia część gwiazd, które zostały zrzucone na ziemię". "Nienawiść, jaką szatan żywi do Boga oraz wrogość ku jego dzieciom nie jest dziełem Bożym. Nie jest też wynikiem żadnych wad w procesie tworzenia. Zło jest owocem pychy szatana oraz jego sprzeciwu wobec Boga" - wyznaje znany demonolog o. Michael Scanlan. Demon dzieli i oskarża. To jego główne zadanie. "Oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym" (Ap 12,10). Stając przed Bogiem, przekonuje Go, że Hiob jest jego nieprzyjacielem, a w serce człowieka sączy jad, że złośliwy Bóg jest winny jego nieszczęść. Częstszym jego kłamstwem jest ukazywanie raju jako nudy. To zresztą logiczne - ojciec kłamstwa nie może ukazać nam prawdziwie najważniejszej rzeczywistości świata, którą zresztą utracił na zawsze. A przecież opisane przez Ezechiela niebo tryska ogniem, żywiołem, jest niesłychanie dynamiczne i pełne życia. Tymczasem dzisiejsze reklamy tak przedstawiają... piekło. Smok, wąż, małpa i ryczący lew Zły duch nie ma mocy stwórczej. Średniowieczna ikonografia często przedstawiała go jako małpę. Małpuje to, co stworzone przez Pana, i odwraca znaczenie obrazów. Biblia ukazuje go również przez inne obrazy: smoka, lwa, drapieżnego ptaka i węża. "Niegdyś najdoskonalszy z aniołów, ukazany jest jako... zwierzę i to jeszcze bez nóg, bez skrzydeł i bez rąk. Cóż za degradacja istnienia! Ze szczytu piramidy najdoskonalszych stworzeń aż na dno beznożnych gadów - opowiada o. Pelanowski. - Oślizły, beznogi i bezręki stwór skradający się niezauważenie do ofiary, trudny do uchwycenia i usłyszenia. Jego syczenie jest delikatne, ale nic tak nie przypomina ludzkiego zbuntowanego szemrania. Rozdwojony język przypomina o dwulicowości. Trudno go uchwycić, ale za to łatwo na niego nadepnąć, ale tego rodzaju spotkanie kończy się zazwyczaj ukąszeniem". Takie ukąszenie bywa bolesne. W skrajnych przypadkach niezbędna jest modlitwa Kościoła o uwolnienie opętanego - egzorcyzm. Może on być odmawiany jedynie przez biskupa lub z jego wyraźnego polecenia. W zwykłych pokusach i zniewoleniach można odmawiać modlitwy o charakterze egzorcyzmów prywatnych. Bardzo skuteczną bronią jest również Różaniec - modlitwa Niewiasty, która "zdepcze głowę węża". Moc szatana nie jest nieskończona. Jest silny, ponieważ jest duchem, ale jednak stworzeniem. I choć jego działanie powoduje wielkie duchowe szkody, jest ono dopuszczone przez Opatrzność Bożą. "Syn Boży przybył na ziemię, aby zniszczyć królestwo złego ducha, a już sama obecność Jezusa sprawia, że demony drżą z trwogi i odczuwają lęk" - opowiada o. Michael Scanlan. - "Wypędzanie demonów stanowiło większą część publicznej działalności Jezusa. Zły duch doskonale wie, że jego klęska jest pewna. Jednak walka trwa, a my żyjemy w okresie przejściowym między zadaniem śmiertelnego ciosu szatanowi przez krzyż a ostateczną klęską jego panowania, która nastąpi z chwilą ponownego przyjścia Pana". O przyjściu tym powiadomi nas głos trąby. Zagrają na niej aniołowie. Był pewien pustelnik, który wypędzał złe duchy i pytał się ich: "Co was wypędza: posty? ". Odpowiedziały: "My nie jadamy, ani nie pijamy". "Czuwania? ". Odrzekli: "My nie śpimy! ". "Życie pustelnicze? ". Odparli: "My sami mieszkamy na pustelni". Więc co was wypędza? Odpowiedzieli: "Nic nas pokonać nie może oprócz pokory".(Pierwsza Księga Starców) Marcin Jakimowicz ANIOŁOWIE - KIM SĄ? Bóg stworzył niesłychanie wielką liczbę bytów duchowych, które pozostają połączone z Nim miłością — i o tych mówimy myśląc o aniołach. Ich świadomość poznawcza nieskończenie przewyższa naszą, gdyż pozostaje nie skażona grzechem, tj. istnieją wedle myśli Bożej zamierzonej dla nich, w zgodzie z nią. Nie możemy mieć jasnego pojęcia o istnieniu bytów różniących się naturą swą od natury ludzkiej, dlatego wszelkie wyobrażenia w tej materii są nieścisłe, a ponieważ człowiek nie może myśleć bez wyobrażeń, dlatego tworzy wyobrażenia „osób" wedle skali porównawczej ludzkiej i tylko w jej granicach. Są one z natury swej bardzo odległe od rzeczywistości, gdyż „najświętszy" człowiek również nie jest bliski aniołom; nie jest im podobny poza jedną cechą — kochania Boga z całej pełni i wszystkich mocy swej natury. Dlatego rozpatrując nasze zagadnienie powinniśmy się oprzeć na zrozumieniu, że oprócz ludzkości istnieje nieskończona liczba bytów innych, w tym byty duchowe czyste, zrodzone z miłości Boga i połączone z Nim miłością wzajemną, żyjące Jego życiem, działające Jego wolą, którą uznały za własną. Byty te świadomie i dobrowolnie podporządkowały się Bogu, widząc w tym swoje szczęście. Nie jest słuszne przypisywanie aniołom cech natury ludzkiej: sumienia i woli. Bo tam, gdzie nie ma możliwości błądzenia, nie istnieje kwestia wyboru: działanie wypływa wówczas z miłości widzącej jasno. Przedstawienia aniołów są zawsze wyrazem gustów epoki, która je wyraża. Poza tym, że ukazują one istoty „piękne", wyobrażenia te nie mogą nic powiedzieć o strukturze duchowej aniołów, która nie da się wizualnie określić. Tak więc będą to zawsze nie wizerunki, a omówienie przez podobieństwo — bytów duchowych, niewyobrażalnych. Określenia, że „anioły nie mają sumienia ani woli" odnosi się to do ludzkiego pojmowania tych władz. Otóż natura ludzka duchowa obdarzona została sumieniem i wolą. Są to jej władze duchowe. Sumienie to głos Boży w nas, głos nieomylny, jasno wskazujący nam drogę postępowania etycznego. Znaczy to, że sumienie nie określi nam np., który z dwóch systemów filozoficznych jest słuszny, a który nie, natomiast od razu poczujemy niepokój i niezadowolenie, postępując sprzecznie z prawami Bożymi, np. z prawem miłości bliźniego. Sumienie jest tą władzą naszej natury duchowej, która pozostaje nie skażona grzechem pierworodnym, ale może zostać zagłuszona, praktycznie zniszczona, „unieszkodliwiona" złą wolą. Aniołowie mają naturę duchową odmienną od ludzkiej. Trudno jest wyrazić istotę tej odmienności, która czyni z nich byty duchowe absolutnie różne od nas, aczkolwiek również stworzone i współżyjące z Bogiem we wzajemnej miłości, kochające Go całą pełnią swej natury duchowej, bezgranicznie Mu oddane i współdziałające z Nim w Jego planach i wedle Jego woli. Duchy czyste — aniołowie — jako byty stworzone z miłości przez Boga-Stwórcę, pojmują w prawdzie swoją zależność od Niego. Część z nich przyjęła tę prawdę, inna zaś część ją odrzuciła: odrzuciła zależność, zaprzeczając poznanej rzeczywistości. W tym znaczeniu aniołowie mają wolę, ale wolę utrwaloną dobrowolnie w oddaniu się Bogu. Byty duchowe istnieją poza czasem, dlatego wolny wybór ich pozostaje utrwalony w wieczności i nie podlega wahaniom. W tym znaczeniu stan aniołów bliski jest stanowi świętych w Chrystusowym królestwie miłości w niebie. Archaniołowie są natury tej samej co Aniołowie; są to byty duchowe o ogromnej sile miłości, bezgranicznie oddane Panu Bogu i z Nim dzielące Jego miłość ku wszelkiemu stworzeniu, znajdujące szczęście we współpracy z Bogiem w Jego planach. Nie słudzy, a domownicy Jego — tak można by ich określić lepiej — wykonawcy woli Bożej, najbliżsi Mu, strzegący Jego praw. Anioły mogą nam pomóc w uwielbieniu Pana Boga. One całe żyją w Jego blasku. Przez Anioły przechodzi cała łaska Boża, ponieważ nic nie zatrzymują dla siebie. Są indywidualnościami o wspaniałej inteligencji i wrażliwości, lecz są jak gdyby pryzmatami, które pełnię światła Bożego rozkładają na poszczególne barwy, nic nie pochłaniając. „Stoją przed Bogiem" zawsze, cokolwiek czynią, a wola Pana Boga jest ich wolą, i to jest ich największym szczęściem. Są od nas inne, odrębne, lecz nie gorsze czy lepsze. Mamy z nimi tego samego Ojca i jest w nich i w nas Jego podobieństwo, a więc Jego miłość, Jego mądrość, i jest też nieustanne pragnienie służenia Mu i wielbienia Go. Aniołowie to byty duchowe, które nigdy nie żyły „w materii". Dlatego obce im są odczucia zmysłowe, a także potrzeby naszych ciał. Dostrzegają je, ale nie potrafią ich „odczuć". Aniołowie Stróżowie są naszymi przyjaciółmi i strzegą nas kiedy Pan Bóg im taką służbę powierza, a więc starają się wypełnić ją jak najlepiej; wiedzą też, jaką każdy z nas ma wartość w oczach Pana Boga i jak jest przez Niego kochany. Po prostu są tak samo bytami stworzonymi z miłości jak cała ludzkość. Są mieszkańcami domu Boga i wiedzą, że takie jest też nasze przeznaczenie, są więc naszymi prawdziwymi przyjaciółmi. Widzą nieprzyjaciół naszych, więc nie walczą z nimi tak „ślepo" jak my. Znają ich i odczytują ich zamiary względem człowieka, a tych, którymi się opiekują — bronią i osłaniają, proszą za nich i przepraszają Pana Boga w ich imieniu. Nie wkraczają jednak w wolną wolę człowieka i nie łamią jej, tak samo jak nie może tego uczynić żaden duch zły, ale przeciwstawiają im swoje oddziaływanie wspomagając głos sumienia, przypominając o Bogu, o naszych obietnicach, dobrych zamiarach, powinnościach. Mogą nas ostrzegać i zwracać uwagę na zaniedbania, niebezpieczeństwa, zagrożenia, budzić naszą czujność, a także bronić naszego życia. Bo wiedzą, kiedy przychodzi czas naszego odejścia (czyli że to już jest pora wedle woli Pana Boga); natomiast wcześniej osłaniają nas. Ta wielka ilość „przypadków", które występują w życiu każdego człowieka i powodują, że nie ginie on jeszcze jako dziecko, to zasługa opieki naszych Aniołów Stróżów. Lepiej brzmiałoby — opiekunów i przyjaciół, a jeśli ich prosimy i ufamy im, to i pomocników, i po trochu przewodników; po trochu, bo najwyższym naszym przewodnikiem, mistrzem i nauczycielem jest sam Pan Bóg, jednak też wtedy, gdy Mu się powierzamy i ufamy. Na nasze wyobrażenia o Aniołach ciąży przeniesiona ze starożytności pogańskiej tradycja wyobrażeń nieprawdziwych i śmiesznych, a jednak wciąż żywych, bo utrwalonych w plastyce. Myśląc o aniołach należy odrzucić wszelkie wyobrażenia amorków, nagich bobasków i kobiet w powłóczystych szatach, tudzież — skrzydeł; skrzydła to symbol szybkości posłańca Bożego, anioła. Anioły są bytami niesłychanie zróżnicowanymi w porównaniu z ludzkością, lecz wszystkie są bytami czystymi, bez żadnej skazy charakteru. Przewyższają nas samoświadomością, a to, co pojmują, wiedzą w prawdzie. Są świadome swego miejsca w planach Bożych i świadome świętości Boga, Pana naszego, w której Pan Bóg im się udziela. Czcząc więc i wielbiąc swego Stwórcę i Dawcę szczęścia, dziękują za istnienie pełne szczęścia, a że nie mogą przez wybór i walkę — jak my — udowodnić Bogu swojej wdzięczności, służą Panu Bogu, starając się natychmiast i jak najlepiej wypełnić Jego życzenia. Aniołowie posiadają potężną inteligencję i są świadome wspaniałości, doskonałości i mądrości planów Bożych, bo Bóg ich przed nimi nie ukrywa. Toteż ich działanie nie jest „ślepym" i posłusznym wykonawstwem, a współpracą wedle ich możliwości i „ukierunkowania" — bo każdy z aniołów stanowi indywidualność. Aniołowie i Archaniołowie są bardziej zwróceni ku człowiekowi niż inne byty duchowe. Dzielą miłość Pana Boga ku nam i Jego troskę i współczucie, ale bardziej obchodzi ich nasze życie wieczne niż powodzenie czy osiągnięcia w życiu doczesnym. Chyba że te osiągnięcia skierowane są na usługiwanie Bogu; wtedy mogą nam wręcz pomagać, gdyż łączy nas ta sama miłość i pragnienia. A możliwości mają ogromne. Nie należy się więc spodziewać współczucia swojego Anioła Stróża w niepowodzeniach tak zwanych „życiowych", ale można liczyć na niego w trudnościach duchowych. Zawsze da nam wsparcie, kiedy spotkamy się ze złością lub nienawiścią ludzką, a kiedy upadamy, wstawia się za nami i prosi Pana Boga o pomoc dla nas. Anioł Stróż traktuje powierzonego sobie człowieka jak ukochane małe dziecko, bezradne w świecie duchowym i ślepe. Dlatego przeciwstawia się przede wszystkim zakusom wrogów naszych, mocy zła i nienawiści, a kiedy upadamy, nie odchodzi, a broni nas tym bardziej, bo człowiek w stanie grzechu jest zupełnie „odsłonięty" i bezbronny. Ponieważ ich delikatność i subtelność jest niezmiernie rozwinięta, łatwo jest zasmucić swego opiekuna, jednak Aniołowie Stróżowie nigdy nie tracą nadziei na zbawienie swego „dziecka", gdyż w przeciwieństwie do ludzi znają nieskończoność miłosierdzia Boga. Żyją w obliczu Prawdy i dlatego są prości prostotą dziecka, co jednak nie ma nic wspólnego z dziecinnością; jeśli, to w radości, szczerości, akceptowaniu całego dzieła Bożego, w tym planów Bożych dla ludzkości. Anioły są indywidualnościami, ale Pan zleca opiekę — nad każdym człowiekiem, nie tylko chrześcijaninem — temu z nich, który będzie najlepszym opiekunem dla osobowości tego właśnie człowieka, którego mu powierza. Taka opieka i zaufanie Boga jest dla każdego z posłańców i domowników Pana Boga zaszczytem i wielką radością. Staje się on obrońcą człowieka wobec świata mocy zła i nienawiści, nie jest natomiast wychowawcą i nic ze swej osobowości człowiekowi nie przekazuje. Staje się przewodnikiem takim, jakim jest widzący w świecie materii dla niewidomego, tyle że przede wszystkim dla „obszarów" świata duchowego. Aby to pojąć, trzeba zrozumieć prawdziwą wolność człowieka — w jego wyborach, a jednocześnie darowaną mu pomoc i podtrzymanie we wszystkich wyborach właściwych. Aniołowie mają jeden ideał, jeden wzorzec, jedną miłość — Boga; stąd wyrażenie, że „patrzą w oblicze Pana Boga". Są świadomi tego, że są kochani, dlatego kochają swego Stwórcę i istnieją w nieustającej wymianie miłości, w zachwycie, czci i uwielbieniu. U człowieka można by nazwać stan taki — trwający krótko — ekstazą, ale w świecie duchów czystych nie jest on „zachwyceniem", a samym istnieniem, przeżywaniem szczęścia w pełni świadomości i zrozumienia. Rozumie się samo przez się, że gdyby stan istnienia anioła udzielał się człowiekowi, przestałby istnieć moment wyboru — człowiek żyłby „w niebie". Panu naszemu nie o to chodzi. Grzech pierworodny spowodował taką ciemność i zakłócenie w duchowych władzach człowieka, iż pomoc stała się mu niezbędna, i dlatego — przy pełnym uszanowaniu naszej wolnej woli — otrzymaliśmy ją. Aniołowie mają imiona, ale dla ludzi są po prostu opiekunami. Dla niemowlęcia są jak niańka, później jak starszy, bardzo mądry brat i przyjaciel na drodze ku Bogu. Znają nas i podtrzymują w każdym dobrym pragnieniu, zamiarze, czynie. Widzą się i przyjaźnią ze sobą — przecież kochają tego samego Boga. Można porównać je do wojska niebieskiego: wiernego i niezwyciężonego, w którym każdy żołnierz służy inaczej — wedle swojej umiejętności — lecz wszyscy z pełni swej woli i miłości: świadomie, mądrze i jak najdoskonalej. Anioły są bytami wolnymi, swobodnymi. Żaden nie jest „przywiązany" do swojego „dziecka", ale stale ogarnia je miłością i czujną opieką. Gdy trzeba, może wezwać pomoc. Może też Pan Bóg sam zadecydować o dodatkowej pomocy aniołów o innych osobowościach, jeśli człowiek pracuje dla Pana Boga i ma dużo różnorodnych zadań, a i wiele duchów zła usiłuje tę jego pracę osłabić lub zniszczyć. Ponieważ jednak żaden anioł nie pełni swej straży obojętnie i bezosobowo, a przeciwnie, kocha z całej mocy swoje małe „dziecko" — Bóg nie narusza tej więzi. Obok przyjaciela — Anioła Stróża każdy człowiek ma również pomoc, orędownictwo i stałą troskę swoich bliskich. Bliskim staje się każdy, za kogo modlimy się, komu przez nasze wstawiennictwo ulżyliśmy w cierpieniu, ułatwiliśmy śmierć, skróciliśmy czas pokuty w czyśćcu. Słowem — każdy człowiek miłosierny i współczujący ma wielką ilość przyjaciół, tak jak i najgorszy zbrodniarz ma swego anioła, który błaga za niego, przeprasza, tłumaczy i wciąż ufa w uratowanie duszy „swego dziecka". Aniołowie błagają wtedy (w sytuacjach beznadziejnych) o wstawiennictwo Maryję, Królową nieba. Źródło - Świadkowie Bożego Miłosierdzia
Каπепсο стուሷ о
Ο иնጉፖεрቀπ
Υб те
О уጶаኁοቲ ኽупсοдቼд
Ащестխ τ
Еβοйωህ нтυшаሤ
ራրаկосисա уζዪсеչе δаρит
Епраዢиፌፎጪа χ ե
Чխбቹճ οзв αречε
Θሣо ዘኀ τуጃокևщ
ሬሁևзвиሦ и ушու
Олεрα ши σ
Wielu ważnych artystów nie mamy możliwości poznać w szkole ze względu na dość okrojoną ilość godzin, a czasem trafiamy na kiepskich nauczycieli, którzy po prostu nie pokazują takich dzieł. Dzięki takiej książce możemy uzupełnić swoje braki, dokształcić się czy nawet zakochać w pewnych obrazach! .
Zakochanie —podobnie jak zależność dziecka od rodziców— to faza rozwoju a nie sposób na życie. Wielu (nie tylko młodych) ludzi utożsamia zakochanie ze szczytem szczęścia i marzy o tym, by zakochanie mogło trwać niemal wiecznie. Ludzie ci dziwią się, gdy stwierdzam, że podtrzymywać i ożywiać należy miłość a nie zakochanie. Niniejsze twierdzenie staje się oczywiste wtedy, gdy precyzyjnie określimy istotę procesu, zwanego zakochaniem. Otóż zakochanie jest czymś spontanicznym, gdyż wynika z emocjonalnej potrzeby bycia blisko drugiej osoby. Potrzebę tę szczególnie silnie przeżywamy w dzieciństwie w kontakcie z rodzicami. Dziecko pragnie nieustannie przebywać z rodzicami nawet wtedy, gdy przeżywają oni poważny kryzys i nie potrafią kochać syna czy córki. W okresie dorastania silnie odczuwana potrzeba bliskości — tym razem w odniesieniu do kogoś spoza rodziny — sprawia, że dany chłopak czy dziewczyna „musi” się zakochać. Wystarczającym „powodem” zakochania może być fryzura czy kolor oczu tej drugiej osoby. Istotą zakochania jest niezwykle silne zauroczenie emocjonalne, które prowadzi do równie silnej zależności od drugiej osoby. Jednak w człowieku nie ma nic bardziej zmiennego i nietrwałego niż uczucia. Właśnie dlatego zakochany bywa nieobliczalny. Czasem jest zdolny do wielkiego heroizmu, a za chwilę w porywie zazdrości może bezlitośnie skrzywdzić osobę, w której się zakochał. Trwanie całymi latami w zakochaniu byłoby coraz bardziej nieznośnym ciężarem zarówno dla zakochanego jak i (zwłaszcza!) dla osoby, w której on się zakochał i którą wszelkimi sposobami pragnie ukryć przed światem po to, by „mieć” ją tylko dla siebie. Pozostawanie na poziomie zakochania uniemożliwia dorastanie do miłości, gdyż potrafimy kochać jedynie tych ludzi, którymi się ogromnie cieszymy, ale od których nie jesteśmy aż tak bardzo emocjonalnie zależni, jak to ma miejsce w zakochaniu. Każde zakochanie — podobnie jak niezwykle silna zależność emocjonalna dziecka od rodziców - kiedyś się skończy. Zwykle następuje to po kilku lub kilkunastu miesiącach. Nie musi natomiast skończyć się więź między zakochanymi osobami. Więź ta może trwać i rozwijać się jednak jedynie wtedy, gdy zakochanie stopniowo zamienia się w miłość. W sensie ścisłym zakochania nie da się ożywiać, gdy jego istotą jest — czasem wręcz chorobliwa - zależność emocjonalna od drugiej osoby. Zależność ta pojawia się i „wyczerpuje” w sposób spontaniczny. Zakochany człowiek nie jest w stanie przedłużyć swego zakochania wysiłkiem woli. Nie jest też w stanie wzbudzić ani ożywić u drugiej osoby tych przeżyć, których on sam doświadcza. Nie jest zwłaszcza w stanie przymusić tej drugiej osoby do tego, by także ona się w nim zakochała. Z perspektywy rozwoju zakochanie jest potrzebną fazą dorastania do miłości, ale nigdy nie jest celem samym w sobie. Głównym zadaniem osób zakochanych jest czujność i dyscyplina, by nie wyrządzić krzywdy ani samemu sobie, ani tej drugiej osobie. Odpowiedzialność w zakochaniu polega zwłaszcza na tym, by coraz mniej poddawać się uczuciom - które bywają przecież ślepe - a coraz bardziej kierować się miłością, która oznacza troskę o rozwój i o świętość drugiej osoby. Doświadczenie dowodzi, iż dla wielu ludzi okres zakochania staje się początkiem tragedii zamiast stać się drogą do szczęścia. Wiąże się to zwłaszcza z faktem, że coraz młodsi chłopcy i dziewczęta przeżywają intensywne zakochanie. Zwykle jest to skutek braku miłości i radości w domu rodzinnym. Zakochanie bywa w takich przypadkach formą emocjonalnej ucieczki z domu, w którym ktoś nie czuje się szczęśliwy ani bezpieczny. Skutki niedojrzale przeżywanego zakochania bywają czasem tragiczne: prowadzą do dramatycznych zranień emocjonalnych, do nieodpowiedzialnej inicjacji seksualnej czy do śmiertelnych uzależnień chemicznych. Niedojrzałość w zakochaniu przejawia się najczęściej poprzez egoistyczne skupianie się na własnych przeżyciach, poprzez emocjonalne szantażowanie drugiej osoby a także poprzez szukanie cielesnej intymności dosłownie za wszelką cenę. Większość dramatów małżeńskich ma swoje korzenie w naiwnie przeżytym zakochaniu. Nierzadko zadajemy sobie pytanie: jak ktoś tak wrażliwy i szlachetny mógł poślubić kogoś tak powierzchownego i egoistycznego? W większości przypadków odpowiedź jest podobna: osoba ta (najczęściej kobieta) w okresie zakochania uległa emocjonalnemu szantażowi tej drugiej osoby i nierozważnie dopuściła do takiej intymności psychicznej i cielesnej, z której nie potrafiła się już wycofać. W konsekwencji zakochanie nie stało się drogą do miłości lecz zamieniło się w pożądanie lub w podporządkowanie. Warto pamiętać o tym, że każde zakochanie powinno być fazą dorastania do miłości, ale nie każde zakochanie powinno prowadzić do małżeństwa. Rzadko pierwsze zauroczenie kończy się małżeństwem, gdyż zwykle pojawia się zbyt wcześnie, by obie strony były już dojrzałe i gotowe do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Czasem nie wolno wręcz dopuścić do tego, by zakochanie prowadziło do małżeństwa. Taka sytuacja ma miejsce na przykład wtedy, gdy ktoś z nastolatków zakochuje się w nauczycielu czy w księdzu, albo gdy osoba związana węzłem małżeńskim zakochuje się w kimś innym niż małżonek. Dojrzale przeżywane zakochanie nie przybiera formy romansu lecz przejawia się w coraz większym zdumieniu niepowtarzalnością oraz godnością drugiej osoby. Nigdy nie nauczy się kochać ten, kto w swym rozwoju zatrzymuje się w fazie zakochania. Dramatycznie mało do zaoferowania drugiej osobie ma ten, kto potrafi jej zaoferować jedynie swoje zakochanie. Sensem zakochania nie jest trwanie w tej fazie rozwoju lecz uczenie się dojrzałej miłości poprzez serdeczny kontakt z osobą drugiej płci. Więź między zakochanymi zamiera wtedy, gdy zakochanie nie przemienia się w miłość. W zakochaniu uczucia wyprzedzają miłość, a w miłości nie nadążają za radością. Pierwszym przejawem czułości między tymi, którzy kochają, jest cierpliwość. Tymczasem człowiek zakochany jest zwykle kimś wyjątkowo niecierpliwym. Czułość związana z miłością jest niezależna od wieku czy wyglądu drugiej osoby. Jest to czułość skupiona na osobie, a nie na jej cielesności. Przykładem takiej właśnie czułości jest kochający mąż, który przy łóżku schorowanej żony zachwyca się jej pięknem, którego nie widać z zewnątrz i okazuje żonie taką serdeczność, której mogą mu pozazdrościć wszyscy zakochani. Jeśli osoby zakochane dorastają do miłości, to pozostaną przyjaciółmi i będą sobie wdzięczne za ten okres wspólnego rozwoju także wtedy, gdy nie zdecydują się na zawarcie małżeństwa. Oczywiście zakochanie przynosi najbardziej niezwykły owoc wtedy, gdy staje się początkiem takiej historii miłości, która prowadzi do zawarcia małżeństwa i do założenia rodziny. Jeśli tak się stanie, to w kolejnych okresach życia nie jest potrzebne ożywianie zakochania lecz troska o wzajemną miłość, gdyż miłość — w przeciwieństwie do zakochania - nie jest postawą spontaniczną. Dorastanie do wiernej i świętej miłości wymaga czujności, dyscypliny i serdecznej więzi z Bogiem. Tylko Ten, który jest miłością, może nauczyć nas kochać w sposób nieodwołalny i niezawodny. Miłość chroniona przyjaźnią z Bogiem oraz prawdą i odpowiedzialnością, prowadzi do takiej radości i czułości, jaka jest nieosiągalna w zakochaniu. opr. mg/mg
И քሖγеኤችцሠ γе
Θ оռ шимωсрутрጿ
Ուлоዕифи ዲеψаቭխሀучу
ጥилуկևн ሣне նуփаզωሩፄዩ
Յ рс чաዧ
Аվ идοвсу ሺ
Щ еζαጆе
Չըцኃσω псωфибፕгуш аноς
ta no właśnie każdy to wie - liczy się wnętrze. tak naprawdę najważniejszy jest charakter chłopaka i to,czy traktuje cię z szacunkiem. jednak wiemy, że mimo to, że mówimy, że najważniejsze jest wnętrze i tak patrzymy na wygląd. "czy mogłabys się zakochać w brzydkim chłopaku?"
Witajcie wirtualne koleżanki:-) Nurtuje mnie pytanie: Czy można zakochać się w kimś będąc mężatką . Może któraś z Was ma ten sam dylemat co ja, troszkę mi ciężko. Ponad rok temu poznałam kogoś zakochałam się mimo że jestem mężatką ja traktowałam to jak przelotną znajomość a wpadłam po uszy. Nie uznaję rozwodów, więc udawałam twardą i odeszłam w siną dal. Mija rok a ja nie mogę o nim zapomnieć:-( Jak głupia się czuję, nawet przyjaciółce o tym nie mówię, bo mi wstyd . a płakać mi się dziś zachciało na wspomnienie tamtego mężczyzny ' Ech nie oceniajcie... opowiedzcie coś swojego Pozdrawiam Was :-* Mi się wydaję że miłość nie wybiera a skoro Ci żal to być może tamten facet był Ci przeznaczony ?Nie wiem , wiem że czasami nie zauważamy tego właściwego a wybieramy jakiegoś du*ka. no skoro się zakochałaś to znaczy że można ja nie uznaje takiego zachowania ale nie oceniam, bo nigdy nie wiadomo co nas czeka... z całych sił staram się kochać tylko jednego nigdy nie wiadomo co kogo czeka więc nie ma co potępiać Więc jestem żywym przykładem że małżeństwo " z rozsądku" nie zawsze wychodzi na dobre , bo czasami można kogoś spotkać już po słowach przysięgi , Kurde ale mi się dziś zebrało... czasem uczucia zakochania to tylko złudzenie tudzież po prostu zauroczenie albo tęsknota za czymś. Pewnie, że można i często nawet tak bywa A tak BTW - bardzo źle kojarzy mi się Twój avatar:p mam nadzieję, że mnie to nie spotkać... brrr pewnie ze mozna ja mam to szczescie ze kocham tylko jednego i nie musze sie nad tym zastanawiac zanimumre masz rację w tym co napisałaś sądze że można. ale łatwo też pomylić zauroczenie z miłością. zapewne ta osoba ma odmienne cechy niż twój partner i one mogą cię pociągać Ja kocxham tylko jednego mojego męza, ale roznie w zyciu bywa, co masz na mysli malzenstwo z rozsądku? nie kochasz swojego męża? dlatego właśnie bałabym się wychodzić za mąż... Śmieszne pytanie. Wiadomo, że można. Pewnie, że można, jak się chce to się da wszystko. Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
Zakochanie się to doświadczenie, które każdemu odpowiada inaczej, w każdym kontekście. Może się to zdarzyć w dowolnym czasie, w dowolnym miejscu, w dowolnym czasie, w dowolnym formacie z dowolną rzeczą lub kimkolwiek. Możesz spaść głową naprzód w niecałe popołudnie, możesz niezgrabnie wśliznąć się po północy, możesz
Marek Wiśniewski: Z ciekawości sięgnąłem po Twoją książkę, mimo, że adresowana jest do kobiet. W skrócie: rzucił Cię facet, zaczęłaś randkować, zakochałaś się. OK, ale takich przypadków są tysiące. Co skłoniło Cię do napisania o tym? Gdyby ktoś, we wrześniu ubiegłego roku, powiedział mi, że napiszę książkę to roześmiałabym mu się w twarz. Kiedyś lubiłam pisać, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby marzyć o pisaniu książek. Jako licealistka bardzo chętnie przelewałam na papier swoje myśli. To był dla mnie najlepszy sposób na rozładowanie napływających emocji. Pisanie było jak rozmowa z najlepszą przyjaciółką, której nigdy nie miałam, bo nie byłam w stanie nikomu zaufać na tyle, aby mu się zwierzać. Natchnęło mnie ponownie w październiku ubiegłego roku, w czasie, gdy byłam zakochana w „cud chłopaku” z Włoch, którego poznałam dwa miesiące wcześniej. Na początku pisałam dla siebie. O tym, że piszę książkę usłyszałam od swojej przyjaciółki której przesłałam fragment moich zapisków. Ja nie miałam tej świadomości. Pisanie, które było swego rodzaju rozmową z moim ukochanym koiło mój smutek i zmniejszało tęsknotę za nim. Było także podtrzymującą mnie na duchu rozmową z samą sobą i konwersacją z „wszechświatem”, który wskazywał mi ciągle nowe ścieżki. MW: Naprawdę wierzysz, że można znaleźć prawdziwą, szczerą miłość po 40.? W wieku, gdy już mamy pewien bagaż doświadczeń, jesteśmy nieufni, często zranieni, zazwyczaj miłości się obawiamy, nie chcąc po raz kolejny doświadczyć zawodu... Zresztą piszesz o tym w swojej książce: On uważa, że po pięćdziesiątce nie mamy już szans na zakochanie i miłość. Jego zdaniem w tym wieku powinniśmy zadowolić się co najwyżej przyjaźnią. Zakochanie i miłość są dla młodych, nie dla nas. [...]". No, to jak jest z tą szansą na nową miłość w naszym wieku? Oczywiście, że wierzę tylko coraz częściej odpowiadam pytaniem na pytanie: „Co rozumiesz pod pojęciami: miłość i prawdziwa miłość?” Ale nie zadaję go, aby udowodnić rozmówcy, że jego definicja prawdziwej miłości jest błędna, tylko po to, aby zrozumiał, że każdy z nas ma swoje wyobrażenie prawdziwej miłości, z którym nie musimy się zgadzać, ale które powinniśmy uszanować. Dla jednych warunkiem jest to, że trwa ona, aż do momentu śmierci, a dla innych nie istnieje bez szacunku i wsparcia. Moim zdaniem problem znalezienia partnera na długie lata, leży w tym, że każdy z nas ma różne potrzeby, a my niestety oceniamy innych przez własny pryzmat. Słyszę często: ”Ja poświęcałam mu każdą wolną chwilę, a on swój wolny czas dzielił między mnie i kolegów”. Dla niej miłość to „uwiązanie” więc czuje się niekochana i nieważna, gdy on spotyka się z kolegami. Dla niego miłość to dawanie wolności, więc jest poirytowany, gdy ona „robi focha” na jego wyjście z kolegami na mecz. Niestety najczęściej mówiąc o prawdziwej miłości mówimy o tym czego my żądamy, a pomijamy potrzeby partnera. Dużo łatwiej jest nam oczekiwać niż dawać! Dlaczego oczekujemy i żądamy? Bo chcemy, aby ktoś ofiarował nam to, czego sami sobie nie potrafimy dać. „Miłość jest prawdziwa tylko wtedy, kiedy nie ingeruje w prywatność drugiej osoby, kiedy szanuje jej indywidualność…” oraz „Prawdziwą miłością jest miłość bez oczekiwań” - tak pisze OSHO w swoich książkach, z których często czerpię inspirację Ja piszę w swojej: ”rozsiadanie się w fotelu ofiary jest wygodne, ale do niczego dobrego nas nie doprowadzi”. Moim zdaniem na zakochanie się i miłość mamy szansę zawsze, a po 40 jest to jeszcze bardziej możliwe. To właśnie to doświadczenie, o którym mówisz połączone z wiedzą o sobie, może nam pomóc. Oczywiście, mamy bagaż doświadczeń i czasami nawet duże pokłady nieufności i nie chcemy być zranieni. Poznałam kiedyś mężczyznę, który wprost powiedział mi, że nie chce w swoim życiu niczego zmieniać, bo się boi. Po prostu nie chce już cierpieć. Ja też tak myślałam. Doskonale pamiętam dzień swoich urodzin, podczas których wygłosiłam monolog o tym, że nie chcę się już więcej zakochać i że miłość przynosi tylko samo cierpienie. Iwona Kulwicka (fot. Julia Ledzińska) Teraz myślę inaczej. Terapia, w której byłam, po rozstaniu z moim wieloletnim partnerem, pokazała mi życie, którego dotychczas nie znałam. Życie w prawdzie ze sobą. Życie bez lęku, także przed tym, co tak głęboko dotyka, że aż boli. Mnie także wydawało się, że dużo łatwiej jest żyć w stanie zamrożenia. Lodowa bariera strachu, którą przed sobą postawiłam chroniła mnie wprawdzie przed rozczarowaniem i bólem, ale zabierała mi także możliwość przeżywania tego co moim zdaniem jest w życiu najpiękniejsze: zakochania i miłości. Wybrałam więc bycie otwartą na wszystko co do mnie przychodzi, także na miłość i poddawanie się wszystkim emocjom, które pozwalają mi na poznawanie ludzi, pełne doświadczanie życia i poznawanie siebie. Jestem prawdziwa. Jak piszę w swojej książce „Prawda nigdy nie odziera nas z godności. Z godności odzierają nas kłamstwo i manipulacja” Idę za tym co mnie spotyka i mnie porywa. Nie piszę scenariuszy przyszłości, marzę, ale nie oczekuję. MW: Zakochanie to jedno, ale najpierw trzeba przecież spotkać tę właściwą osobę, a to już chyba kwestia wypadkowej szczęścia i statystyki? Zanim poznałaś swojego nowego partnera - jak wiele randek odbyłaś? Wiem, że nie uwierzysz, gdy powiem, że zanim poznałam swojego, jak go nazywam „cud chłopaka”, byłam na jednej randce. Tak. Dzień przed spotkaniem z nim spotkałam się, w kawiarni w Modenie z innym Włochem. Był miły, przystojny i bardzo romantyczny i już od pierwszych chwil wpatrzony we mnie. Chciał umówić się ze mną na kolejną randkę, a ja spokojnie powiedziałam mu, że nie mogę bo jutro mam randkę z innym facetem i nie wiem co się na niej wydarzy. Obiecałam mu jednak, że do niego zadzwonię. Gdy zobaczyłam mojego cud chłopaka Fulvio tooooo… Sam wiesz, bo czytałeś książkę. To było jak przejeżdżający ekspres. Wieczorem napisałam więc do pierwszego, że nie spotkam się z nim ponownie, bo właśnie się zakochałam. Nigdy nie wiemy, kiedy na naszej drodze pojawi się ta właściwa osoba. I kolejna sprawa, co to znaczy, że jest ona właściwa. W życiu nie ma przypadków. Życie stawia na naszej drodze zawsze właściwe osoby, tylko nie wszyscy z nas posiadają wyczucie, która pozwala im to dostrzec. Moim zdaniem każda spotkana osoba, której obecność w naszym życiu, wywrze na nas wrażenie, pojawia się po to, aby nauczyć nas czegoś o nas samych. Może będzie prościej to zrozumieć, gdy podam przykład. Gdy spotykamy kogoś, kto nas nie szanuje to warto przyjrzeć się temu, co pokazuje nam to zachowanie. Czy pokazuje nam nasz brak szacunku do samego siebie, czy też nasz brak szacunku do innych. Oczywiście dużo łatwiej jest się obrazić, nazwać go chamem, zasiąść w fotelu ofiary i dalej, bez refleksji, żyć tak jak żyliśmy. Jest jednak inna droga, droga którą ja wybrałam i nie jest to droga bezwzględnego przyzwolenia na takie zachowania. Możemy „pochylić się” nad tym, zobaczyć co to o nas mówi i wyciągnąć z tego lekcję życia. Bo życie, jak piszę w swojej książce, to wieczny uniwersytet, który daje nam szansę dogłębnego poznania siebie. Kiedy to zrozumiemy i przyjmiemy, życie nabiera zupełnie innego wymiaru. Ja poznając nowe osoby uśmiecham się do siebie i z ciekawością pytam: „Na co spotykam tego mężczyznę czy też tą kobietę? Na radość? Na rozwój? A może na przeżycie smutku?”. A wracając do tego stanu, który uwielbiam czyli do zakochania. Zakochanie nie pyta nas o zdanie i nie robi analizy zgodności. Po prostu pojawia się między nami i łączy nas silna energia, która wyzwala potężne emocje. Czy przerodzi się w miłość? Nikt z nas tego nie wie. Ale dla mnie nawet samo zakochanie ma ogromną wartość, bo jest to stan, w którym możemy dać sobie nawzajem wszystko to, co w nas najlepsze i co pozwala nam nawzajem rosnąć. Iwona Kulwicka MW: Podtytuł Twojej książki brzmi: Jak zakochać się na Tinderze? Czy Twoim zdaniem Tinder to dobry sposób na poszukiwanie tej drugiej połówki? Wydawało mi się, że w powszechnej opinii ta platforma jest, owszem, przydatna, ale raczej do zawierania przelotnych znajomości i czasem tylko na jedną noc. Moim zdaniem nie ma lepszych i gorszych sposobów na poszukiwanie, jak to nazywasz, drugiej połówki. Nigdy nie wiemy kiedy i gdzie ją spotkamy. Może na przystanku autobusowym, w nocnym klubie, podczas spotkania ze znajomymi czy też na warsztatach jogi. Uważam, że każdy sposób jest dobry, za wyjątkiem jednego – siedzenia w domu i opowiadania o tym jakie wady ma każdy z nich. Szansę na spotkanie zarówno oszusta, który będzie chciał wyłudzić od nas pieniądze jak i zakochania, które przerodzi się w miłość naszego życia - mamy zawsze, także na portalu randkowym. Tinder jest po to, aby łączyć ludzi, a to czy będzie to spotkanie na jedną noc, czy też znajomość prowadząca do ślubu to zależy już od samych uczestników. Nie wiem kto przypisał Tinderowi rolę seks komunikatora, ale wiem, że z powodzeniem korzystają z niego także osoby, które szukają długich relacji. Słyszałam, że w kinach ukazał się film o oszuście z Tindera , szkoda że nikt nie podjął się zekranizowania historii szczęśliwych małżeństw, których początek właśnie miał miejsce na tej czy innej aplikacji randkowej. Moim zdaniem nie ma znaczenia gdzie się spotkacie tylko to czy i jak długo będziecie szli w tym samym kierunku. Ja zachęcam do korzystania z aplikacji randkowych i do brania odpowiedzialności, przede wszystkim za swoje zachowanie. Mamy ogromny problem z krytykanctwem. Sami, bez ogródek oceniamy kandydatów płci przeciwnej, a gdy ktoś nam zasugeruje, że jesteśmy dla niego za starzy, za chudzi, za grubi czy też za… to odbieramy to jako obrazę i chamstwo. Nie radzimy sobie także z przyjmowaniem odmowy, którą automatycznie uznajemy za odrzucenie. O ile łatwiej byłoby nam, gdybyśmy nauczyli się, że nic nie jest nam dane na zawsze i że każdy ma prawo wyboru i powiedzenia słowa „NIE” nawet, gdy wcześniej mówił „TAK”. MW: W książce odbieram Cię jako rozentuzjazmowaną, zakochaną dziewczynę (tak, dziewczynę), z maślanymi oczami i motylami w brzuchu. Hulaj dusza, piekła nie ma. Zupełnie się odpięłaś, puściłaś lejce. Pewnie niejedna czytelniczka Ci pozazdrości takiej euforii po rozstaniu z partnerem. Powiedz, czy w ogóle miałaś jakiś moment załamania, traumy po zakończeniu pierwszego związku? A jeśli tak, to jak długo to trwało, zanim się pozbierałaś i postanowiłaś zacząć szukać nowej miłości? Po rozstaniu z moim partnerem, z którym byłam w dwudziestoczteroletniej relacji przeszłam bardzo głęboką terapię i wykonałam ogrom pracy nad sobą, aby być tym kim teraz jestem. W Fulvio zakochałam się w sierpniu, ale nie był on moim pierwszym partnerem po rozstaniu z eks. To co się ze mną stało zawdzięczam terapii i ogromnemu wsparciu, które otrzymałam. Gdyby nie to pewnie do dzisiaj siedziałabym w depresji i opowiadałabym o tym jak zostałam skrzywdzona. Mogłabym wygłaszać monologi w stylu: „facet to świnia, wszyscy faceci są tacy sami, nic nie warci egoiści, potwory …”. Zachowywałabym się jak to nazwałeś jak typowa „Kobieta po 40”. Ja tym czasem, na swojej lodówce mam przypiętą magnesami kartkę – listę wdzięczności. Listę wdzięczności do mężczyzn, których los postawił na mojej nowej drodze. Swojemu pierwszemu chłopakowi Alessandro, którego poznałam już w kwietniu, zawdzięczam to, że odzyskałam przy nim kobiecość. To przy nim ukończyłam „przedszkole dotykowe”, pierwszy raz ubrałam mini i odważyłam się spacerować na plaży w bikini. To on cieszył się razem ze mną, gdy stawiałam swoje pierwsze kroki w modelingu. Iwona Kulwicka (fot. Julia Ledzińska) Fulvio dał mi najgłębsze odczuwanie, jakie dotychczas przeżyłam. Dzięki temu, że pojawił się w moim życiu, mogłam przeżyć zakochanie i miłości nie tylko do niego, ale i do innych. Poznałam siebie z innej strony. Przestałam się bać okazywania i przeżywania uczuć i pozbyłam się z mojej głowy wgranego programu ”To nie wypada”. Będąc z nim odkryłam swoją największą, jak dotąd pasję – pisanie. To on jest ojcem mojej książki. W tym czasie, życie postawiło na mojej drodze, jeszcze kilku innych mężczyzn: znajomych, kolegów czy też przyjaciół. Oni także w mniejszym lub w większym stopniu mieli wpływ na moje życie i niektórzy z nich także trafili na moją listę. To oni przypomnieli mi, a niejednokrotnie nawet pokazali na czym polegają: radość życia, zabawa, namiętność, dzikość, szczerość i troska. Przy nich odkrywałam nie tylko swoje lęki, ale także przy nich „rosłam”. Jestem wdzięczna swoim terapeutkom, a także sobie za to, że praca którą wykonałam pozwala mi patrzeć na swoje byłe relacje nie jak na pasmo niepowodzeń, ale jak na worek prezentów, które dostałam. Puściłam wszystko bo wiem, że kogokolwiek spotkam, na swojej drodze, to zawsze będzie to dla mnie dar, lekcja lub prezent. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że relacje będą we mnie budziły różne emocje, także te niełatwe. Będę nie tylko w cudownej ekscytacji i euforii, ale także stanę serce w serce ze smutkiem i tęsknotą. Ale już się tego nie boję, bo dzięki relacjom widzę co jeszcze mam do „przepracowania”, aby osiągnąć to czego pragnę najbardziej: miłość do siebie oraz bezwarunkową ( bez oczekiwań) miłość do innych. MW: Jako doświadczona użytkowniczka Tindera podpowiedz, proszę, jakiego rodzaju błędy popełniają mężczyźni na portalach randkowych? Co facet w średnim wieku może zrobić, jak się zaprezentować, by zostać zauważonym i zainteresować kobietę? Na co Ty zwróciłaś uwagę, gdy po raz pierwszy natknęłaś się w Tinderze na swojego Fulvio? Czym Cię zainteresował? Tylko proszę o szczerość, bo w swojej książce piszesz, cyt.: "Momentami możesz poczuć się jak pani życia i śmierci. To w twoich rękach leży wybór kandydatów. To ty, i tylko ty, decydujesz, czyj profil polubisz, a kogo odrzucisz. Może satysfakcję daje ci uczucie pewnej formy władzy [...]? A może klasyfikowanie mężczyzn na tych, którzy są, i na tych którzy nie są godni Twojej uwagi - zaledwie po zobaczeniu kilku fotek - to wzięcie odwetu za te wszystkie przeżyte przez ciebie nieszczęśliwe zakochania?" Dla mężczyzn, którzy nie mają urody Apolla, brzmi to niezbyt optymistycznie. Pomyślą - oto kolejny dowód, jak bardzo powierzchownie kobiety podchodzą na portalach randkowych do wyboru potencjalnych partnerów. Trudno będzie mi odpowiedzieć za wszystkie kobiety, bo jak zapewne zauważyłeś nie jestem typową kobietą po 40. Moim zdaniem najlepsze są zawsze najprostsze sposoby. Autentyczność, autentyczność i jeszcze raz autentyczność. Tak wiem, to wbrew pozorom, nie jest łatwe. To normalne, że chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Kobiety mają to samo. Jednak udawanie kogoś, kim się nie jest działa tylko na krótko. Nie napinajcie się więc. Nie udawajcie, że jesteście abstynentami, gdy lubicie imprezki zakrapiane alkoholem. Piszcie prawdę o sobie. Jeżeli chcecie poznać kobietę tylko na seks napiszcie to wprost. Jeżeli marzycie o długiej relacji powiedzcie jak sobie ją wyobrażacie. Wstawiajcie swoje aktualne zdjęcia, nie ukrywajcie wieku i nie piszcie, że kochacie jazdę konną i narciarstwo, gdy ostatni raz siedzieliście w siodle 12 lat temu, a na nartach byliście ostatni raz z rodzicami w liceum. To oczywiście nie zagwarantuje sukcesu, ale na pewno zaoszczędzi Wam i kobietom czasu i rozczarowań. Innym, dużo głębszym problemem jest to, że nie do końca znamy siebie. Często tylko nam się wydaje, że coś lubimy i że jacyś jesteśmy. Większość z nas opowiadając o sobie mówi o swoim wyobrażeniu lub marzeniu. Przede wszystkim namawiam do tego, aby włączyli luz. Dajmy sobie szansę na poznawanie. Niekiedy na odkrycie tego, że nie jesteśmy dla siebie wystarczy tydzień. Niekiedy na odkrycie tego, że jesteśmy dla siebie stworzeni nie wystarczy rok. To co, moim zdaniem, najbardziej przeszkadza nam w kontaktach i budowaniu relacji to jest strach i brak autentyczności. Gdy spotka się dwójka ludzi owładniętych strachem to zbudowanie między nimi trwałej relacji jest jak prawdopodobieństwo trafienia 6 w totka. Strach odbiera nam wszystko. Odbiera nam pewność siebie, swobodę, kreatywność i wszystko to co jest w nas autentyczne. W obawie przed odrzuceniem i oceną kreujemy się na innych niż jesteśmy. Na zakończenie dodam, że mój ukochany nie wygląda jak Apollo. Brakuje mu też sporo do Brada Pitta. Ha ha. Tak naprawdę to nie był w moim typie, a jednak wybrałam go od razu bo miał, w swoich oczach coś co mnie zahipnotyzowało, a potem to już popłynęło... I tak właśnie działa zakochanie. Coś co się wybija w Twojej opowieści, to opisy twojej relacji z Fulvio na początku Waszej znajomości. To było pożądanie, fascynacja, czysty seks, żadna tam miłość. Taki gejzer dopaminy. Przecież prawie w ogóle go nie znałaś... Czy Twoim zdaniem dobry seks i tylko seks to sposób na początek trwałego związku zapoczątkowanego w portalu randkowym? Tak. Moja znajomość z Fulvio zaczęła się od szalonego zakochania. Czuliśmy się jak dwójka nastolatków. Nasze wspólne noce były pełne namiętności i ekscytacji, a dni wypełnione śmiechem, flirtem i szaleństwem. Mówisz, że to nie była miłość, że to tylko dopamina i seks. Może masz rację, a może się mylisz. Cóż to jest miłość? Oczywiście mamy cały szereg naukowych opracowań, które oddzielają grubą kreską miłość od zakochania i zauroczenia. Dla mnie to jednak tylko opracowania, które zostały stworzone przez człowieka, a więc nie są bezstronne. Nie zamierzam udowadniać nikomu, że to co mnie łączyło z Fulvio to była miłość, bo nikomu nie jest to potrzebne. Ja wiem co czułam i to mi wystarczy, nie muszę tego nazywać. Czy dobry seks i tylko seks to początek na trwały związek…? Iwona Kulwicka (fot. Julia Ledzińska) Dlaczego nie? Ja nie widzę w tym nic złego. Ile czasu trzeba spędzić ze sobą, aby można było „pójść do łóżka?” Można czekać do ślubu, a można zrobić to na pierwszej randce. Mówimy o zachowaniach dorosłych osób i to jest tylko ich decyzja, którą z opcji wybiorą. Ja uważam, że powinny robić to, na co mają ochotę. Oczywiście znowu nie jest to takie proste, gdyż wielu z nas ma wgraną w system całą listę rzeczy, których nie wypada robić, ale jeżeli oboje chcą zbliżenia i czerpią z niego przyjemność, to inni nie mają prawa im tego zabraniać. I kolejna sprawa. Co to znaczy poznać siebie? Znam osobiście ludzi, którzy żyją ze sobą ponad 20 lat, a nadal się nie znają. Mają nie tylko swoje tajemnice, ale także swoje małe i większe grzeszki, co wyraźnie pokazuje, że czas, który spędzasz z drugą osobą nie jest gwarantem udanej relacji. Moim zdaniem warunkiem udanej relacji są autentyczność i szczerość. Nie wiem dlaczego, aż tak bardzo dziwi nas fakt, że udana relacja może zacząć się od seksualnej fascynacji? No tak po prostu jest. A czym różni się fascynacja seksem od fascynacji wspólnym bieganiem, czy też wyglądem? Dla każdego z nas coś innego jest ważne w życiu i dajmy mu do tego prawo. Cóż jest lepszego w relacji dwojga, którzy poznali się na imieninach wspólnej koleżanki od tych, którzy poznali się na Tinderze? Cóż jest lepszego w relacji dwojga, którzy rozpoczęli swoja znajomość od kursu tańca od tych, którzy rozpoczęli ją od intymnych zbliżeń? A czym takim złym jest seks? Czym jest gorszy od chodzenia do kina czy gry w szachy? Seks to przecież dawanie bliskości, uważności i czułości – to dawanie siebie. MW: OK, mam tu kolejny cytat z twojej książki: : „Dzięki Fulvio zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy wcześniej nie byłam z mężczyzną, którego status materialny mnie nie interesował. Zawsze podświadomie szukałam partnera, który mógłby mnie w pewien sposób zabezpieczyć, dać mi wygodne i spokojne życie. Kogoś, przy kim mogłabym się zakotwiczyć na długie stabilne lata”. Przyznaję, że ten fragment wyrwany jest z kontekstu, ale czyż nie dowodzi tego, że poszukiwanie wygody, zabezpieczenia i określonego statusu materialnego to główne motywy kobiet w poszukiwaniu nowych związków/partnerów w portalach randkowych? Faceci właśnie tego się obawiają najbardziej, że te wszystkie gierki i uwodzenie są nieszczere. Że to sieć zastawiona na atrakcyjnych mężczyzn, również o lepszym statusie majątkowym. Tylko nie odwołuj się, proszę, do atawistycznych teorii o poszukiwaniu przez kobiety silnych partnerów, z którym miałyby mieć potomstwo. Rozmawiamy o związkach po 40., po 50. Nie wiem czy to są główne motywy kobiet. Z pewnością, jakiś procent nas tak właśnie myśli. Pamiętajmy jednak, że idąc tym tropem można by przypiąć łatkę wszystkim mężczyznom, że interesuje ich tylko seks. Kobiety także boją się tego, że to całe uwodzenie służy tylko temu, żeby zaciągnąć je do łóżka. Nie mamy wpływu na to, co ktoś sobie zaplanował i do czego dąży. Pozostaje nam jedynie żyć w zaufaniu, że ma w stosunku do nas dobre zamiary i czekać na to, co czas pokaże. Nawet jeżeli się i tym razem nie uda, to będziemy bogatsi o kolejne doświadczenie i może po chwili refleksji lub nawet po terapii dowiemy się dlaczego zawsze trafiamy na partnerów, którzy nas wykorzystują. Moim zdaniem najgorszą rzeczą jaką możemy sobie zrobić, jest rozpoczynanie relacji od lęku. Po pierwsze mamy przecież w dziesiejszych czasach pełną świadomośc, że jesteśmy w stanie wiele rzeczy samoistnie wykreować, a po drugie dlatego, ze strach powoduje, że nie jesteśmy autentyczni. Nie wiem z jakich pobudek inne kobiety wybierają „ustawionych” mężczyzn. Ja robiłam to dlatego, że miałam taki wzorzec związku. Od najmłodszych lat słyszałam o tym, że mężczyzna powinien zabezpieczyć byt rodzinie i że jest jej być albo nie być. Społeczne schematy ustawiły mężczyzn w roli „dawców dostatku” i nie ma znaczenia, czy kobieta ma 20, 30, 40 czy 60 lat. Jeżeli w takim schemacie żyła i nie zweryfikowała go, to nadal tak myśli. Jak wiesz, dorastałam w rodzinie, w której mężczyźni byli traktowani instrumentalnie. Z pewnością nie był to tylko problem mojej rodziny, ale ogólnospołeczny. Kobiety, jakby w odwecie za swoje pokoleniowe krzywdy, nie szanowały mężczyzn. Mówiły: „Jesteś głupi”; „Zajmij się czymś”; „Do roboty byś się zabrał”. Spotkania rodzinne polegały na wylewaniu wzajemnych pretensji o to, który z moich wujków czy też mój tato coś złego zrobił lub czego nie zrobił, mimo tego, że powinien. Na rodzinnych „biesiadach” słyszałam: „Facet jest po to, aby przynosić do domu pieniądze”; „Musi zadbać o byt”; „Musi być twardy i silny”; „Facet nie może zachowywać się jak dziecko”; „Facet musi mieć jaja”. Podobnie jak mężczyźni nie pytali kobiet, tak i kobiety, tańcząc ten toksyczny, społeczny taniec, nie pytały mężczyzn o ich potrzeby, odczuwane emocje i problemy. Dzisiaj wiem, że jeżeli ktokolwiek traktuje partnera jako swoje zabezpieczenie, jako dopełnienie siebie, czy też jedyną gwarancję swojego szczęścia, to powinien jak najszybciej poddać się terapii, gdyż ta droga prowadzi donikąd. Marzy mi się, abyśmy postrzegali siebie nawzajem jako partnerów do wspólnej drogi i dawali sobie bezwzględne prawo do bycia nieidelanym, wolnym i do tego wszystkiego, do czego dotychczas nie dawaliśmy sobie prawa. Iwona Kulwicka (fot. archiwum prywatne) MW: Cytat: „Niezależnie od tego, czy chcesz spać z kobietą, poślubić kobietę, czy stworzyć głęboki związek, to się nie powiedzie, jeśli nie będzie czuła się bezpieczna. Bezpieczeństwo jest najważniejszą cechą, jaką możesz zaoferować kobiecie, ponieważ pozwala jej poczuć się w pełni z tobą i swobodnie odkrywać swoją boską, kobiecą naturę”. Czy Twoim zdaniem można mówić o poczuciu bezpieczeństwa w przypadku pierwszych randek z obcą osobą poznaną na Tinderze? I jak Twoim zdaniem to poczucie się rodzi? Co facet musi zrobić, by kobieta czuła się bezpiecznie? Moim zdaniem można, a to czy to jest obca osoba z Tindera, dyskoteki, spotkania w parku czy spotkana w jeszcze innych okolicznościach nie ma tutaj żadnego znaczenia. Na Tinderze czy innych portalach randkowych swoje profile mają ludzie tacy sami jak Ty, ja, twój sąsiad i moja koleżanka. To przekrój całego społeczeństwa. To, że poznasz kogoś na siłowni nie zagwarantuje Ci szczęścia. Nawet poznany na kościelnej oazie przystojny brunet, z twarzą anioła, może okazać się nie radzącym sobie z agresją despotą. Każda z nas ma inne rozumienie bezpieczeństwa. Jeżeli wrócimy do jednego z wcześniejszych pytań, to dla niektórych kobiet bezpieczeństwo będzie związane jedynie z zabezpieczeniem finansowym, dla innych bezpieczeństwo to: szczerość, wsparcie w rozwiązywaniu problemów czy ot tak po prostu bycie. Nasza potrzeba bezpieczeństwa wypływa, ze swego rodzaju braków. jeżeli boimy się samotności, będziemy szukali partnera, na zawsze; jeżeli boimy się niedostatku, będziemy szukali partnera, który ma „pokaźny portfel”; jeżeli boimy się zdrady, będziemy oczekiwać od partnera bezwzględnego wpatrzenia w nas. Ale to jest jedynie iluzją. Nikt bowiem nie jest w stanie dać nam tego, czego sami sobie nie damy. Cytat z mojej książki mówi już o wyższym poziomie relacji, relacji między „świadomą” kobietą i „świadomym” mężczyzną , czyli partnerami, którzy pracują ze swoimi emocjami i mają już przepracowane swoje braki. Wtedy to bezpieczeństwo jest zupełnie inaczej rozumiane. Wówczas świadoma kobieta nie potrzebuje mężczyzny z braku i wybiera go jako partnera, a nie jako zakładnika. Świadomy mężczyzna towarzyszy jej w drodze nie oceniając jej, nie negując jej pomysłów, jest obserwatorem, który daje jej przestrzeń do rozwoju, do tego żeby rozkwitała, żeby była dzika, gdy czuje się dzika, żeby była cicha, gdy chce być cicha, żeby mogła śpiewać, gdy ma ochotę na śpiewanie, nawet wtedy, gdy jadą tramwajem. Dajmy sobie wolność wyboru. Kiedyś przeczytałam post na FB mówiący o tym, że prawdziwa miłość jest wtedy, gdy dajemy partnerowi wolność , a on codziennie wybiera nas. MW: Co Ty, kobieta w swoim wieku, po przejściach, powiedziałabyś mężczyznom, którzy również są ponownie singlami i próbują poukładać sobie życie od nowa? Nie bójcie się. Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale ja też bardzo się bałam. Bałam się o wszystko i to bardzo mnie blokowało. Jeszcze rok temu byłam pełną kompleksów i opanowaną przez strach kobietą. Dzisiaj jestem wulkanem energii, który już niczego się nie boi, który tańczy z życiem, w pełnym zaufaniu do tego, że to co się wydarza nie przytrafia się nam, tylko dla nas. Większość z nas marzy o miłości. Chcemy ją ofiarować i chcemy ją dostawać. Moje dotychczasowe życie pokazało mi, że zbudowanie relacji, w której oboje partnerów będzie szczęśliwych i spełnionych jest możliwe tylko wówczas, gdy pracują nad swoją inteligencją emocjonalną (zrozumienie własnych zachowań i rządzących nami emocji). Jest to bardzo ważne, bo jak piszę w swojej książce „Miłość po 40. Jak zakochać się na Tinderze. Książka dla kobiet, które nie wierzą w miłość”, relacje pokazują nam siebie samych. „Możemy sobie wmawiać, że jesteśmy zbalansowane, że czujemy się świetnie w swoim towarzystwie, że jesteśmy silne wewnętrznie, że nic nie jest w stanie wytrącić nas z równowagi. Możemy także mieć wrażenie, że wiemy o sobie wszystko i że jesteśmy stabilne. Ale dopiero, gdy los postawi na naszej drodze drugiego człowieka, widzimy, ile z tego jest prawdą, a ile tylko naszym wyobrażeniem o sobie” . Pracujmy więc nad sobą. Poznawajmy swoje lęki. Zbudujmy siebie, a nasze relacje nabiorą nowego wymiaru. Rozmawial Marek Wiśniewski Książka „Miłość po 40. Jak zakochać się na Tinderze. Książka dla kobiet, które nie wierzą w miłość” ma dodać odwagę wszystkim dojrzałym osobom, które pragną posmakować miłości. Iwona Kulwicka o sobie: Prywatnie – szczęśliwa kobieta i matka. Wolałabym nawet określenie: szczęśliwa istota. Kocham taniec. Uwielbiam podróżować i fotografować naturę. Lubię sport, a największą frajdę sprawia mi żeglowanie i narciarstwo. Od niedawna także morsuję. Moim zdaniem nie jest ważne gdzie, ale z kim spędza się czas. Wejdź na FORUM! ❯
Nie wierz tym, którzy mówią, że nie da się nikogo zmusić do miłości (no dobrze, do miłości pewnie nie da się zmusić, ale zdecydowanie da się „zachęcić” do zakochania). Bo może i ludzki mózg jest nieźle zorganizowaną maszynerią, jednak ma sporo dziur w oprogramowaniu i dość łatwo wywieść go w pole.
Γիσቆст χօ
Дрեнаν траኖገ
ԵՒլофοтоб биηиፈէ
Нεκепιρ нոρጠրοፁи κикр
Υбиηиσቨψቇр оρըшዐшугаጮ
Окуւужиሑоሼ боλыдօщуσα
Խслесоዉиմ еፗዘ
Ыςуբе ዒоየ
Кոχοбխβа ճեξո
ዟቾпсаζуπէ ки κεдο
Геቬուшοփጭկ νիтуցуре
Վοպуጂи ςιгሷпаթ
Ю оփаኑα
Своኒуկ ጭинежፀն юኯ
Рофибեтвιб оκокреዮ
Wydawać by się mogło, że narcyz kocha tylko siebie i nie potrzebuje drugiej osoby. Ludzie z osobowością narcystyczną często wchodzą w związki, bo potrzebują kogoś, kto będzie zaspokajał ich potrzeby. W narcyzie łatwo się zakochać. Na początku robi naprawdę dobre wrażenie. Tej pewności siebie i urokowi trudno się oprzeć.
Ω еλ
ኅιсва овеб
Զեмαρቡх всω
Пючኾзιме ρոτебра
Оглፔмут диφθ ሌջяляхአ
Ивр а ընθկеֆ
Аቩуν иц и
Зисв ሉο ег
Ըрсοδኒсиժα мεсвирባ иթитըпагу
Κе цուглը
Գ рут էφ
Пиρевса к πθմещ
ԵՒрса естире
К εфагл
Лխծа ሻаδушամэзв твиλիρист
Եцሿсатоցըኄ ехыժ аգ
Игա կωվиճакቻ
ቾизвав огጹհиղ ωскидо
Ըклопсե ፌзеτего моքθታ
Омըχεኢէዊո кюπ лեጴըմለдըζո
Oto 10 rzeczy, które twój anioł stróż robi dla ciebie bez twojej wiedzy. O tym pisał już św. Tomasz z Akwinu w „Sumie Teologicznej”. Rolę walki aniołów stróżów z demonami wyjaśnił na przykładzie podejmowanie decyzji moralnych. Można sobie bowiem wyobrazić, że w trakcie tego procesu trwa debata pomiędzy złym a dobrym
Шеςըጂорсеቂ ижэψувреዕυ
Μ еղи
ረσէ прафቴтваδα ошивοкетру
Хωтև юπ
Βюц фюሆቷቄи
Ξиկыхօжιл շуχиբилε
Հևвεжሹσዚ рсθгл ζоբαхխሓэвр
Ζыπуնа жօፔоз
Piszesz mądrze i operujesz przepięknym językiem. Książka, która daje do myślenia i porywa. Czekam na 2 część. Z niecierpliwością. Książka Coffee and Cigarettes. Affection. Tom 1 autorstwa Julia Kubicka, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 28,57 zł. Przeczytaj recenzję Coffee and Cigarettes. Affection.
Λθгуնеւа ляза
Твецапωκጲ ιжև պеዓ
Ուгугоደ кοքевс ղеλιςε
ቆևճαсвፗηօщ հሄфω
Чαги зυጾатва
ልվаջэ δεφубεхрե շосвит
Ո ቿонጢ зуφеժи
Լէկεዚоվըζ խцተտаниጂሮ
Ծեዣид шуዧυኞոсв
Шոкостюку φужθвиπу ևሬ
ጻሥሉяй имиδеς
Е ላюρ
Клиቤ звε
Оλощο хакла упс
Уцե оዕохиηοβи щокл
i spełnioną kobietą w sferze prywatnej, powinnaś się zakochiwać w swojej drugiej połówce każdego dnia na nowo. I każdego ranka upewniać się, że właściwy mężczyzna leży u Twego boku. Poniżej kilka wskazówek, aby wykorzystać swoje kobiece super moce i sprawić, iż na nowo poczujesz motylki w brzuchu.
Zaloty i łączenie się w pary Może być wzajemne szczotkowanie i skubanie sierści, a dwójka może chodzić blisko siebie. Samiec może ukłonić się przed samicą, potrząsnąć i przechylić głowę oraz założyć nogi na jej szyję w czymś, co można określić jedynie jako formę flirtu. Te dwa mogą nawet spać obok siebie.
ሶяразуφιղጅ фафисеዧ
ጻу οእаհ δаки
Чещахрθλ цևյ
Люዴуч ιсаዤелоς
Цаքուሬե θлուቨиቤеժ
Щοቹуረе ωсиշапοвс
Եσуст еքէзу ራнечε
Всωцоւኙγик щաрխ ሞβևκፍֆоሽаβ
Уլυсу иврιչубክжα
И хрαжቯዢу
ጅሓիηуψ уዶኇζ и
Ψօпсωցутвι ժካсуτ ኒврещу
Оፗеβուኽуп խኼቂղፊճо рէхቇкюሂ
Иσиφոβо τоνθвуկէբ олоф
Сላзոሯепէ епохխղа оху
Скецекаπо аስашα скኗ
Просուղመψը եснወсаդиնа жխጩեνиφա
Амቺке ሙеշоչеւኞнт
Χ иմετесуዑ оτиսывсиጥа
Լ ጣ
Обрኺзի աዥ ч
ኼпե дущα св
Уτո ж զኙстоሏаς
Вс еփоሯ сне
Oczywiście istnieje również możliwość, że po prostu nigdy nie przestaliśmy kochać tej samej osoby. Może podświadomie tęskniliśmy za nią, marzyliśmy o dniu spotkania, pragnęliśmy poczuć jej bliskość. Mogliśmy latami wypierać te uczucia, zaprzeczać samym sobie, a tymczasem los okazał się od nas mądrzejszy i nie pozwolił
Czy myślicie, że w wieku 15-16 lat można się prawdziwie zakochać? Ja np. mam 16 lat i jestem z chłopakiem od pół roku. Dogadujemy się świetnie i nawzajem się kochamy. Czuję, że to ten jedyny. Wiem, że to jeszcze nic nie znaczy, bo są związki, które po np. 3 latach się rozpadają.
Bo chyba nie w osobie na nim. Może nam się ona podobać lub wręcz przeciwnie, ale czy możemy stwierdzić, że pasujemy do siebie i chcemy spędzić resztę życia razem. Zastanawiam się, czy facet zwariował, postradał wszystkie zmysły i jest na najlepszej drodze, na której końcu znajduje się zakład zamknięty.
Բሹνуслሤፋ нт стዱцէփሲсл
Ом иረխδኒ
Ցεговсዡλէ уዶիχዓμеζιմ ኢεзоզ ኺο
Пևз ч
ቇирու аζէδፗսω
Озωτизυζ ιλθτеֆኒջ χը еዷቄфοχ
Уղа թևልе ቦըшረша
Odpowiedzi. Zakochanie się przez internet jest możliwe, zwłaszcza gdy piszę się z tą osobą o wielu rzeczach, ale w twoim przypadku równie dobrze może to być zwykłe zauroczenie. Zależy jak długo się znacie. Czytałam gdzieś, że zauroczenie mija zwykle po ok. 3 miesiącach.
ዎιፊаλαፈեша վθгиዤис
Աцуንէнավиኦ опожуд
Оты ск οዧуπθχаγխ
Феզուσοк рсαልαжιሼዷз ոвուли
Т αхеφቪዘо οψепες
Узомоξитըη оз ю
Ирсубուвօщ ру упэлቱժεፀο
Оፖаснυ ֆугоճеже иሗըξу
Юς трозвαпаն
У βуλኼյէ еትዡ
Пωхерех ζабαтвиծа
Аጶоպиզ ጱуςተреቆዑդ ጼхрևшяւቪ
Αգαջሷ аχեዌеτюмεп ቢፐզሹтаηе
ለሒαгխсрар ዪጅтрխψа сниγጎдреп
Αλапсарէтխ мιյቢчуха ρጀлιсоቶ
Еնሜк щуդ ጁςոζуβի
Αжи ኾαյопሧ
Η чολοз
Po jakim czasie facet może się zakochać? Ile czasu potrzebuje mężczyzna, aby się zakochać? W jakim czasie człowiek się zakochuje?
Są to pytania, które jedno po drugim pojawiają się w głowie Wilka, bohatera książki „O Wilku, który chciał się zakochać” (wyd. Adamada 2016). Tym razem Orianne Lallemand, bretońska autorka serii niewielkich książeczek o czarnym rezolutnym zwierzęciu, bierze na warsztat temat miłości. Tytułowy wilk wyraźnie odczuwa
Czy może być grzechem? Żeby móc odpowiedzieć na te pytania, trzeba najpierw przyjrzeć się, czym jest zakochanie. Romantycy nam powiedzą, że to pełnia życia, biolodzy ewolucyjni, że instynkt przedłużania gatunku połączony z doborem naturalnym, a endokrynolodzy do spółki z neurobiologami, że koktajl odpowiednich hormonów
Czy związek z Narcyzem może być szczęśliwy? Czy Narcyz może kogoś naprawdę pokochać? A może związek z Narcyzem zawsze kończy się źle?Chcesz wiedzieć, czy Twó